W mediach pojawiają się informacje o kolejkach Ukraińców po numery PESEL. Mają one ułatwić im życie. Stąd pewnie to ogromne zainteresowanie. Jak to wygląda w Kolbuszowej?
Aby móc ubiegać się o przyznanie numeru PESEL wystarczy dokument ze zdjęciem, który potwierdza tożsamość uchodźcy. Wyjątkowo dopuszcza się nadanie numeru na podstawie oświadczenia.
Media donoszą o ogromnych kolejkach do urzędów w tej sprawie. O tym, jak sytuacja wygląda w Kolbuszowej, na ostatniej sesji Rady Miejskiej opowiedział burmistrz Jan Zuba.
– Do tej pory ponad 150. uchodźców skorzystało z możliwości przyznania numeru PESEL. W Urzędzie Miejskim nie ma z tym żadnego problemu. Nie ma kolejek, numery wydajemy na bieżąco. Do dyspozycji uchodźców przekazaliśmy salę nr 1. Tam przebywają, żeby nie stać na polu czy na korytarzu, gdzie jest ciasno. Mają pomieszczenie, gdzie mają herbatę, kawę, słodycze dla dzieci.
Nie ma problemu z tłumaczeniami, ze zrozumieniem, z poprawnością wypełnienia wniosku. Nie mamy punktu zewnętrznego, tak jak ma to miejsce w dużych miastach. Nadajemy numery PESEL bezpośrednio na specjalnych stanowiskach. Dodatkowo otrzymaliśmy wyposażenie w postaci komputerów.
Burmistrz dodał, że w kolbuszowskim magistracie przyznana jest także pomoc finansowa dla Ukraińców, którzy są w systemie PESEL. Jest to jednorazowe świadczenie w wysokości 300 zł na osobę. Jeżeli jest rodzina, to dostaję 1200 zł. Takich wniosków w gminie złożono 93 dla 137 osób.
Inną kwestią są pieniądze dla polskich rodzin, które przyjęły pod swój dach obywateli Ukrainy.
– Są przepisy, które umożliwiają ubieganie się 40 zł dziennie za uchodźcę, którego przyjmujemy w swoim domu. Do tej pory wpłynął dopiero jeden wniosek, więc tutaj zakręcam i apeluję mieszkańców, żeby zgłaszali się po te środki. Będzie to pomoc w wysokości około 1200 zł, bo zależy od liczby dni w miesiącu. Takie świadczenie będzie przysługiwać przez okres dwóch miesięcy – informuje Jan Zuba.
Jeden komentarz
Czyli jak idzie Ukrainiec do urzędu to jest specjalna sala i nawet kawa czy herbata, by nie stał na korytarzu gdzie jest ciasno. Gdy idzie Polak do urzędu w Polsce to stoi na korytarzu gdzie jest ciasno i wszyscy się przekrzykują i załatwia sprawę przy 10 innych osobach. W gminie to jeszcze pół biedy, ale w w starostwie… koszmar coś załatwić po ludzku.