Wojciech Lis przegrał z marszałkiem Piłsudskim

„Mściciel” – postrach nazistów, sowietów i ubeków

Szkoła Podstawowa w Ostrowach Tuszowskich wybrała swojego patrona. Nie będzie nim urodzony w tej miejscowości, legendarny Wojciech Lis „Mściciel”, tylko Józef Piłsudski.

Wyboru patronatu dla szkoły w Ostrowach Tuszowskich dokonano w ankiecie, w której kilka miesięcy temu udział wzięli uczniowie, rodzice i nauczyciele. W sumie głosowało około sto osób.




Jednak marszałek

Ostateczną decyzję już jutro podejmie Rada Gminy Cmolas, choć werdykt wydaje się być już przesądzony.

Tym bardziej, że sołectwo Ostrowy Tuszowskie przekazała już stosowną kwotę na organizację uroczystości nadania szkole patronatu marszałka i wykonanie tablicy oraz sztandaru z tego tytułu.

Dlaczego nie wybrano lokalnego bohatera? Jak się okazuje od początku pomysł ten miał tyle samo zwolenników, co przeciwników. Pięć lat temu rozmawialiśmy z wójtem gminy Cmolas.

– Trzeba pamiętać, że historia Wojciecha Lisa rozpoczyna się w 1942 r., kiedy pracując przy budowie drogi pobił niemieckiego oficera. W odwecie gestapo rozstrzelało jego rodzinę i spaliło dom w Ostrowach Tuszowskich. Z jego powodu ginęli jego krewni, sąsiedzi, przypadkowi ludzie. Ci co zostali niekoniecznie dobrze to wspominają. Mówią: „gdyby siedział cicho, to nasi bliscy może by dalej żyli” – mówi Eugeniusz Galek.




„Krwawy Lis”

– Inną przyczyną jest komunistyczna propaganda, która robiła z niego zbrodniarza. Nowiny pisały o „bandzie krwawego Lisa”. Przypisywano mu takie rzeczy, o którym by nawet nie pomyślał. Wielu w to uwierzyło. Nie pomagała też okoliczna bandyterka, która rabując, a czasem nawet mordując, ogłaszała, że jest z oddziału Lisa. To ludzie zapamiętali… Dziś odkręcenie tego nie jest takie łatwe – dodaje wójt gminy Cmolas.

Wojciech Lis urodził się 28 października 1913 r. w Ostrowach Tuszowskich. Był synem gajowego, wyśmienitym strzelcem, odpornym na głód, chłód i stres. Miał też silną osobowość i mocny charakter.

Te wszystkie cechy pomogły mu potem stać się legendą. Dowodził oddziałem, przez który przewinęło się 160 osób. Bali się go Niemcy, Sowieci i lokalni bandyci, przed którymi bronił ludność cywilną.




Zginął 30 stycznia 1948 r. podczas snu, zastrzelony przez komunistycznego konfidenta…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.