Nie milkną echa likwidacji pediatrii – kolejnego po porodówce i neonatologii oddziału Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej. Zagrożona tym jest interna. Niepewny jest też los „sztucznej nerki”. Co do powiedzenia w tej sprawie ma starosta Józef Kardyś?
Otóż włodarz tłumaczy, że decyzja o likwidacji oddziałów nie wzięła się z niczego. Kolbuszowska lecznica przystosowuje się do reformy służby zdrowia, która jest przygotowywana przez rząd.
– W związku z potwornym brakiem lekarzy i pustostanem na niektórych oddziałach zakłady opieki zdrowotnej czeka racjonalizacja. Projekt ustawy przewiduje powołanie Agencji Rozwoju Szpitali, która zadba o restrukturyzację placówek, które są w najgorszej sytuacji finansowej, a także o rozwój tych w dobrej kondycji. Lecznice zostaną podzielone na kategorie od najsłabszych do najlepszych. Zdecyduje o tym Agencja oceniając ich sytuację ekonomiczno-finansową, zgodność oferty z mapą potrzeb zdrowotnych oraz jakość świadczonych usług. Naszym priorytetem jest to, aby nasz szpital „nie popłynął” finansowo. To jest absolutna podstawa do tego, żeby on w ogóle przetrwał – oświadczył Józef Kardyś.
Starosta znalazł również wytłumaczenie dla likwidacji oddziałów w kolbuszowskim szpitalu.
– Założenia są takie, że zakłady opieki zdrowotnej muszą podjąć przekształcenia niewykorzystanych oddziałów takich jak ginekologia i położnictwo, interna, czy pediatria. A więc szpitale dostaną propozycję „nie do odrzucenia”: albo przekształcenie tych oddziałów i zastąpienie ich opieką długoterminową, albo ich całkowita likwidacja. Wszystkie plany finansowe kierują w tą stronę, aby właśnie pod tym kątem zoptymalizować lecznice, bo nasze społeczeństwo starzeje się – tłumaczył.
Józef Kardyś odniósł się też do zarzutów, że medycy odchodzą ze szpitala z powodu jego dyrektora:
– Spotykam się z opiniami, że lekarze nie chcą pracować z dyrektorem naszego szpitala. Gdyby tak było nie mielibyśmy pięknych oddziałów, w tym urologię, która jest jedną z najlepszych w tej części Polski. To samo można powiedzieć o ortopedii czy rehabilitacji łóżkowej. Po śmierci doktora Mieczysława Maziarza, niektórzy „podkładali nam nogę” i robili wszystko, żeby „sztuczna nerka” padła. Na szczęście to się nie udało, oddziały te nadal funkcjonują i oby tak alej, oby coś się nie stało. Nie jesteśmy szpitalem, który ma jakieś zagrożenie. Chcielibyśmy mieć więcej oddziałów, ale nie wszystko zależy od nas.
Jeden komentarz
Wystarczyło by zwolnic dyrektora Szczelczyka , a na brak lekarzy starosto nikt by nie narzekał. Czy wy władze nie rozumiecie, że ten człowiek nie chce i nie umie rozmawiac z ludzmi nie mówiąc o rozmowy z lekarzami.