Dziesięć lat temu Kolbuszowa żyła sprawą podpisu Jana Zuby (na zdjęciu), burmistrza Kolbuszowej, który na urzędowym dokumencie złożył… jego zastępca – Marek Gil. Sprawa trafiła do prokuratury.
Rzecz dotyczyła spotkania w siedzibie Urzędu Marszałkowskiego, gdzie spośród 140 samorządowców z Podkarpacia wybrano członków komitetu monitorującego podział pieniędzy unijnych w latach 2007 – 13. W tym gronie znalazł się burmistrz Kolbuszowej. Wcześniej jednak musiał dostarczyć pisemne oświadczenie o niekaralności, co też zrobił. Problem w tym, że na tym zebraniu go… nie było. Obecny za to był jego zastępca Marek Gil. I to on podpisał się nazwiskiem swego szefa na dokumencie.
Oburzony prezydent Stalowej Woli domagał się wyjaśnień. W Kolbuszowej Józef Fryc, ówczesny lider miejskiej opozycji, który jest nim do dziś, grzmiał, że gmina w ten sposób została ośmieszona na oczach całej Polski i że może to mieć swoje odzwierciedlenie podczas podziału środków z Brukseli.
Wkrótce potem marszałek podkarpacki skierował sprawę do Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie. Śledczy ustalili, że zamiast burmistrza podpisał się jego zastępca. „Pokrzywdzony” Jan Zuba nie złożył jednak zażalenia. Temat upadł, a sprawa podrobionego podpisu została umorzona.