Mija drugi miesiąc odkąd na trzecim piętrze Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej zniknęły oddziały ginekologiczno-położniczy i noworodkowy. Teraz kobiety, chcąc nie chcąc, muszą rodzić w Rzeszowie, Mielcu, Tarnobrzegu i innych pobliskich miastach. Natomiast w miejscu porodówki ma zostać uruchomiona rehabilitacja łóżkowa.
– Jest to smutna historia, która nie powinna się przytrafić takiemu miastu jak Kolbuszowa – komentuje Grzegorz Romaniuk, wiceprzewodniczący Rady Powiatu, który jako jeden z czterech radnych głosował przeciwko likwidacji oddziałów. – Nie wiem, co się dzieje z pomieszczeniami na trzecim piętrze. Zostałem odcięty od informacji na temat szpitala. Nie zasiadam już w powiatowej komisji zdrowia… Ale to nie znaczy, że nie robię tego, co zapowiedziałem. Ja dalej walczę o reaktywację kolbuszowskiej porodówki.
– Jestem po rozmowach z osobą, która ma nazwisko w Polsce – mówi Romaniuk. – Zainteresowałem ją tym tematem. Zobaczymy co się wydarzy… W ubiegłym roku, zanim podjęto decyzję o zamknięciu oddziałów, proponowałem panu staroście osobę pani Anny Hartman. Nie posłuchano mnie. Dziś ta pani pracuje w szpitalu w Przeworsku, gdzie pełni rolę neonatologa. A przecież mogła pracować u nas. Nikt jednak nie podjął tematu, nikt nie szukał rozwiązania. Najłatwiej było podnieść rękę za likwidacją…