Kolbuszowa w czasach stanu wojennego [AUDIO]

Kolbuszowa w czasach stanu wojennego [AUDIO]

Moment wprowadzenia stanu wojennego zastał go w jednym z krakowskich akademików. Na drugi dzień jednak wrócił do Kolbuszowej. Jak Jacek Bardan, dyrektor Muzeum Kultury Ludowej, bo o nim mowa, wspomina ten trudny czas?

Czterdzieści lat temu Jacek Badan dopiero co ukończył studia. Był nauczycielem w Szkole Podstawowej w Weryni. 13 grudnia, czyli dzień wprowadzenia stanu wojennego, zastał go w jednym z krakowskich akademików. Przyjechał do znajomych.




Zdania były różne

–  Kiedy usłyszałem, że wprowadzono stan wojenny, nie bardzo chciałem w to uwierzyć. Ale uwierzyłem, kiedy wyszedłem rano na miasto i zobaczyłem puste, pokryte śniegiem ulice. Wstąpiłem na uczelnię, tam też nie było prawie nikogo. Doszedłem piechotą do dworca. Nie pamiętam, czy były tam jakieś patrole milicyjne. W każdym razie wsiadłem do pociągu.

…I pojechałem nim do Kolbuszowej. Zastałem tu nastrój trudny w tej chwili do opisania. Było dość ponuro. To był nie tylko smutek, ale i niepewność tego, co może się zdarzyć w najbliższym czasie. Nikt nie wiedział, jak rozwiną się dalsze wypadki i co się dalej stanie. W niektórych przypadkach była to złość, że siłą zostało przerwane coś, co mogłoby być dla kraju i Polaków korzystne.

– Ale były też postawy poczucia ulgi. Ludzie, głównie w średnim wieku, uważali, że w końcu nastąpi jakaś stabilizacja, jakiej wyczekiwali. Przyjmowałem te opinie z dużym zaskoczeniem.




– Kolbuszowskie środowisko znałem bardzo mało. Przyjechałem tu i zacząłem pracować w 1980 roku, więc nie zdążyłem jeszcze w to społeczeństwo wrosnąć. Ale z tego co pamiętać, to zdania na temat stanu wojennego były podzielone. Ludzie, z którymi ja się stykałem, przyjmowali całe to wydarzenie jako rzecz niekorzystną i złą. Ale zdarzały się też głosy, nie ma co ukrywać, że… nareszcie będzie porządek.

Czołgów nie widziałem

– Pochodzę z Radomyśla Wielkiego, potem studiowałem w Krakowie. Okres Solidarności i stanu wojennego to były pierwsze moje lata w Kolbuszowej. Pracowałem wówczas w małej wiejskiej szkole, która też była „odcięta od świata”. A więc to co do mnie docierało to były strzępy tego, czym żyły wielkie miasta i wielkie zakłady pracy. A one żyły zupełnie innym rytmem niż my w Kolbuszowej. Mieliśmy świadomość, że dzieje się coś historycznego. ale zapach gazów łzawiących do nas nie docierał. Czołgów na ulicach też nie widziałem, natomiast patrole wojskowe już tak.

– Niewątpliwie takie ośrodki jak Rzeszów, Mielec, Stalowa Wola czy Dębica, odegrały bardzo dużą rolę w tamtym czasie. Były tam wielkie zakłady pracy i skupiska robotnicze, a jak wiadomo „Solidarność” była robotniczym ruchem.




– Mój ojciec, dojrzalszy ode mnie, pewnie lepiej oceniający rzeczywistość, nie był tym zaskoczony. On się tego spodziewał. Może dlatego, że tato był z pokolenia Kolumbów. To był rocznik 1919 i miał za sobą pewien bagaż doświadczeń.

2 Komentarze

  1. Trudne czasy to mamy teraz.Ta pozorna wolność jest niewolą , gdzie za marne ochłapy PIS kupuje ludzi , uzależnia ich od siebie , a oni jak baranki głosują na tych dla których koryta są najważniejsze.Co gorsze to tak naprawdę również tzw opozycja to nic innego tylko to te same rodzajowo typy , którzy maja ludzi za idiotów.Zresztą gdyby ludzie potrafili zroumiec kim są ci ludzie i skąd oraz po co pchają się do rządzenia to nigdy by na nich nie zagłosowali.Ludzie uczciwi nie maja możliwości przebić się przez te lokalne lub regionalne układy.Trzeba to wreszcie zmienić, pogonić tych dla których dobro społeczności lokalnej to kłamliwe hasełka na ich plakatach wyborczych, trzeba pogonić ludzi nieuczciwych , krętaczy i wreszcie uaktywnic ludzi uczciwych ,którzy by chcieli się podjąć naprawy tego co przez wiele lat zepsuli ci , którzy po 1989 roku mieli wnieść nowa jakość zaradzania naszym majątkiem wspólnym, a tak naprawdę dorobek naszych ojców rozkradli , a ludzi pozbawili nadziei ze w tym kraju można żyć i pracować uczciwie.

  2. Dziś komuniści wprowadzili znów cenzurę. Zamykają jedyną nieneokomunistyczną tv. Komuna wróciła. Trzeba znów będzie nauczać dzieci w domu, znów mówić im, jakimi złymi ludźmi są rządzący nami komuniści, a pośród nich Chmielowiec,Kaczyński czy Piotrowicz.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.