Po każdym większym deszczu mieszkańcy Kolbuszowej Dolnej muszą liczyć się z podtopieniami. Nie inaczej było podczas ostatnich roztopów, kiedy niejedna posesja zamieniła się bajoro. Gdyby Nil wylał, mogłoby skończyć się powodzią. Czy tak musi być?
Burmistrz Jan Zuba tłumaczy, że dla Kolbuszowej Dolnej magistrat przygotował analizę hydrologiczną, czyli oceną ogólną i wstępną koncepcję tego, co trzeba zrobić, aby nie podtapiało. Kolejnym etapem ma być ekspertyza. Sporządzenie tego dokumentu kosztowało gminę 40 tysięcy złotych.
Nil, rowy i polder
– Dzięki tej ekspertyzie dowiemy się, jak możemy pogłębić rowy odprowadzające wody od strony ulicy Mieleckiej do Nilu, i na ile poszerzyć koryto rzeki i zwiększyć przepust pod drogą wojewódzką. Dokument ten pozwoli również na bardzo szybkie uzyskanie pozwoleń wodno-prawnych i przystąpienie do prac jeszcze w tym roku. W budżecie zapisaliśmy 180 tysięcy złotych na pogłębienie i udrożnienie rowów w Kolbuszowej Dolnej. One odprowadzają wody z terenów położonych na zachód od Nilu. W związku z tym sytuacja powinna się polepszyć.
Burmistrz uważa również, że po stronie tarnobrzeskiej Kolbuszowej Dolnej powinien powstać polder, do którego spływałyby wody opadowe.
– Taki zbiornik powinien znaleźć się pomiędzy drogą krajową nr 9 a torami. Jest tam takie naturalne miejsce, obniżone, nieużytkowane rolniczo. W związku z tym niewielkim kosztem można wykonać tam zbiornik. On zatrzymałby wody i wyeliminował zagrożenie, które występuje w rejonie stacji paliw przy „dziewiątce”. Tam woda przelewa się przez jezdnię.