Dlaczego podtopienia pojawiły się w miejscach Kolbuszowej, w których ich wcześniej nie było?

Kolbuszowa po ulewie. Szokujące sceny z Jana Pawła II [WIDEO, ZDJĘCIA]

Intensywne ulewy, które pod koniec wakacji sparaliżowały Kolbuszową, pokazały niepokojącą sytuację. Okazuję się bowiem, że podtopienia pojawiły się w miejscach, w których ich dotychczas ich nie było. Woda wdarła się do garaży i piwnic w rejonie ulicy Jana Pawła II. A sam trakt stał się potokiem. Czy zawinił tylko deszcz?

Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że w zasadzie po każdym deszczu występują w Kolbuszowej większe lub mniejsze lokalne podtopienia. Podczas ostatniej ulewy stało się jednak to, co może niepokoić.




Otóż woda pojawiła się tam, gdzie jej do tej pory nie było. Na problem zwraca uwagę Krzysztof Wójcicki, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej:

– Ostatnie ulewy – w sumie krótkie, ale dość obfite – pokazały, że woda zaczyna się zbierać w takich miejscach, w których dotąd się nie zbierała. Wlewała się też do piwnic, w których dotychczas tego nie było. Ja nie pamiętam, żeby na ul. Matejki robiła się taka niecka. U moich sąsiadów i moich rodziców pierwszy woda zaczęła się wlewać do garaży. Tak samo było na ul. Wojska Polskiego, nie mówiąc już o zakręcie ul. Jana Pawła.

– Czy my w ogóle mamy jakiś pomysł, jak rozwiązać tę sytuację? Czy wyciągamy jakieś wnioski, czy wiemy z czego to się wzięło? I czy planujemy jakieś prace, żeby do tego już nie dopuścić? – pytał na ostatniej sesji Rady Miejskiej.




Dlaczego podtopienia pojawiły się w miejscach Kolbuszowej, w których ich nigdy wcześniej nie było?
Jeden z garaży na ul. Wojska Polskiego.

 




Burmistrz Jan Zuba tłumaczy, że jak jest intensywny deszcze, to muszą być też lokalne podtopienia.

– Pamiętajmy o jednym. Mamy odbiornik wody, jakim jest maleńki Nil. Jeżeli poziom tej rzeczki się podnosi, to następuje spowolnienie spływu z kanalizacji deszczowej, i tutaj nic nie pomoże. A więc trzeba się liczyć, że mogą pojawić się zakłócenia w funkcjonowaniu „deszczówki”.

– Taka ilość wody, jaka spadła ostatnio w ciągu 10 minut, to kilka lat tego nie było. To jak oberwanie chmury. Ulice zamieniały się w rwące potoki. Ale to nie tylko u nas,. Widzieliśmy co się działo w Polsce, między innymi w Warszawie. Nie ma takiego kraju na świecie, który byłby przygotowany na nawalne deszcze, gdzie spada w ciągu 10 minut taka ilość wody.




– Ja współczuję wszystkim mieszkańcom, którzy mają piwnicy. Ja też mam piwnicę i też się borykam z tym samym problemem. Dlatego na nowym osiedlu Błonia zadbaliśmy o to w planie przestrzennym. Nie wolno tam budować domów podpiwniczonych. Zrobiliśmy to po to, żeby chronić mieszkańców przed potencjalnymi zalewaniem. Natomiast w mieście mamy budynki z piwnicami, wzniesione wiele lat temu. No i ten problem się tam pojawia. Niestety – dodał.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.