Plany dyrekcji Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej są takie, że po likwidacji oddziału dziecięcego dla małych pacjentów powstanie całodobowy dyżur pediatry w Nocnej i Świątecznej Opiece Zdrowotnej, która funkcjonuje w budynku lecznicy. Tylko czy to się uda, skoro od tylu miesięcy nie można znaleźć nawet jednego pediatry do pracy na oddziale?
Kolbuszowska pediatria od dłuższego czasu nie przyjmuje małych pacjentów. Powód? Wszyscy lekarze, włącznie z ordynatorem, złożyli wypowiedzenia z pracy. – Prowadziliśmy z nimi rozmowy. Wydawało się, że uda się ich utrzymać. Niestety decyzja była inna. Pan doktor stwierdził, że jest zbyt mało dzieci, że on się marnuje. Odszedł wraz z żoną. Następnie pani ordynator stwierdziła, że ona sama oddziału prowadzić nie może, zgodnie z prawem, i też złożyła wypowiedzenie – mówił Zbigniew Strzelczyk, dyrektor szpitala.
„Powiedziałem, że spróbuję”
– Dzieci na oddziale już w tej chwili nie ma, bo nie ma kto nimi się opiekować – zaznaczył, argumentując w ten sposób swój wniosek o likwidację pediatrii i zastąpienie ją ortopedią. Jeśli stanie się to faktem, to potrzeby małych pacjentów ma zaspokoić wprowadzenie całodobowego dyżuru pediatry w Nocnej i Świątecznej Opiece Zdrowotnej w budynku szpitala. Tylko czy jest to realne?
– Skoro nie można znaleźć lekarzy, którzy mogliby pracować na pediatrii, to dlaczego mają przyjść tu i dyżurować – zastanawia się Joanna Procak, mieszkanka Kolbuszowej. – Ja powiedziałem, że spróbuję znaleźć pediatrę do tego dyżuru, a nie to, że na pewno to zrobię – odpowiada Strzelczyk. – Póki co, lekarze nie garną się do tego. To się może ziścić, kiedy będę miał wolną rękę, żeby negocjować z nimi na poważnie. W tej chwili nie mogę tego robić, bo nie wiem, jaką decyzję w tej sprawie podejmie Rada Powiatu.
Nawet jeśli uda się znaleźć pediatrę do całodobowego dyżuru Nocnej i Świątecznej Opiece Zdrowotnej, to może pojawić się jeszcze inny problem. Otóż medyk ten może być mocno oblegany, gdyż mogą do niego przychodzić rodzice z dziećmi, którzy nie zostali przyjęci przez lekarzy rodzinnych. – Pediatrzy, z którymi rozmawiam, też o tym wiedzą, dlatego zastanawiają się czy warto tu przyjść – przyznał dyrektor.