Palmy, jaja i woda – święta wielkanocne w obrzędach dawnej kolbuszowskiej wsi

Palmy, jaja i woda - święta wielkanocne w obrzędach dawnej lasowiackiej wsi

Palma wielkanocna w dawnej lasowiackiej wsi miała magiczną moc. Wyjątkowe znaczenie miała również woda, szczególnie po… ugotowanych jajkach. Co ciekawe, oprócz pokarmów mieszkańcy święcili również rzeczy potrzebne do gospodarstwa.

Cykl świąt wielkanocnych w dawnej wsi rozpoczynała Niedziela Palmowa, dawniej zwana Kwietną Niedzielą. W kościele katolickim obchodzi się ją na wspomnienie dnia, w którym Jezus Chrystus wjeżdżał do Jerozolimy witany przez ludzi palmowymi gałązkami.




Palmy w dawnej wsi

I właśnie one w obrzędowości lasowiackiej wsi odgrywały wyjątkową, magiczną wręcz rolę. Współczesne palmy różnią się od tych tradycyjnych. Dużo jest w nich roślin, które rosną w ogródkach.

Dawniej robiono je z trzciny, czasem dodawano jałowiec, bluszcz i bazie.  – Musiała być trzcina, bo pana Jezusa bili trzcinami – tłumaczyli ludzie.

Końcówki obwiązywano lnianym sznurkiem, czasem związywało się białą wstążką. Tak przygotowaną palmę zanosiło się do kościoła, do poświęcenia.

– Po poświęceniu palmy w kościele domownicy, uderzali się nią lekko nawzajem, mówiąc: „Nie ja biję, palma bije. Za sześć noc – Wielkanoc”. Następnie gospodyni umieszczała palmę za święty obraz przedstawiający Anioła Stróża, by chroniła domowników od zła – mówi Justyna Niepokój Gil z Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej.




Gałązki wierzby lub kłokoczki wyciągnięte z palmy zatknięte były w róg pola za stodołą, by zapewnić urodzaj. Małą palmę chowano też w stajni.

Funkcja kropidła

Później spalano jej część i okadzano bydło wychodzące na wypas. Palmę maczało się tez w wodzie święconej i kropiło podwórze, budynki dzieci, ule, inwentarz w stajniach i nawet pole.

Kropiono też ziemniaki przed posadzeniem i zboże przed wysiewem. A podczas pierwszej orki kładziono wierzbowe gałązki z baziami pod pierwszą skibę.

Bywało również tak, że palmami wielkanocnymi chłopcy uderzali dziewczyny. Wierzono, że taki zabieg zwiększa płodność, co dla dawnej wielodzietnej wiejskiej rodziny było bardzo istotne.




Z palmy wielkanocnej robiono też krzyżyki. Miało to dać ochronę uprawom przed gradobiciem czy zarazą. Robiono to zazwyczaj w Wielką Niedzielę,

Palmy przechowywano przez cały rok. Po pojawieniu się nowej, traciła ona swoją niezwykłą moc. Starej palmy nie można było wyrzucić do śmieci.

Jedni zanosili ją do kościoła, gdzie później jej popiół wykorzystywano do posypania głów w Środę Popielcową  lub do kadzidła. Palmę można było również spalić w domowym piecu.




Skorupy jaj na dachu

Podstawowym elementem wielkanocnego śniadania są jajka. Nie inaczej było przed wiekami. Wczesnym rankiem przynosiła je gospodyni z kurnika znajdującego się przy stajni. Potem gotowała.

Następnie kobiety z dziećmi robiły z nich kraszanki – jajka farbowane różnymi barwnikami naturalnymi, czyli: łupinami cebuli, czerwonym burakiem, zielonym zbożem czy korą drzew.

Na zakończenie często smarowano pisanki odrobiną masła, żeby pięknie się prezentowały – i w koszyku ze święconką, i jako podarunek dla panny czy kawalera albo od chrzestnej dla chrześniaka.

Przed Wielkanocą gospodarze w różnych miejscach rozrzucali skorupki jaj. Miały one być świadectwem tego, że w gospodarstwie się powodzi. Skorupka ze święconego jajka, która zatrzymała się na dachu miała chronić od piorunów, a ułożone w ulu – zapewnić urodzaj. Z kolei święcone jajko lub jego skorupka ułożone w polu miało zapewnić dobre plony.




Magiczna woda

Dawne święconki wielkanocne były bardzo obfite. Przygotowywano cały kosz samego tylko jedzenia: bochen żytniego chleba, cały placek, trzydzieści jaj gotowanych, duży ser, pół litry masła (osełka), całą kiełbasę, pasek wędzonki. Niekiedy też słoniny.

Oprócz tego w każdym święconym musiała być sól i chrzan w postaci oskrobanych korzeni. Dołączano też kilka pisanek oraz baranka, którego kształt odciskało się w specjalnie rzeźbionej drewnianej formie. Święcono też rzeczy potrzebne do gospodarstwa.

W okresie wielkanocnym w dawnej wsi szczególnego znaczenia nabierała symbolika wody. Przed wschodem słońca w Wielki Piątek szło się nad rzekę czy staw. A tam – jak pisał Franciszek Kotula, badacz ludowej kultury lasowiackiej i rzeszowskiej – czekało się, „aż spokojną taflę wody anioł trąci skrzydłami”.

„Był to moment jej ucudownienia”. Umycie się w tej wodzie miało zapewnić zdrowie i urodę.




Dyngusówka

Ważne, by odbywało się to rankiem. Szczególne właściwości miała także woda po ugotowaniu święconych jajek. Kropiło się nią najpierw naokoło całe obejście, potem wlewało się jej trochę do studni. Takiej wody używa się także jako lekarstwo.

Skrapiało się nią zboże siewne, czasem całe pole, używając przy tym wielkanocnej palmy jako kropidła.

W jednym z kątów izby zazwyczaj stały wiadro, konewka i cebrzyk oraz tzw. dyngusówka, czyli sikawka. Przypominały one o zwyczaju polewania się wodą w Wielki (Lany) Poniedziałek.




Tego dnia każda panna na wydaniu powinna być obficie polana wodą. Miało to zapewnić jej szczególne powodzenie u kawalerów i pobudzi płodność.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.