W związku z zamieszaniem wokół poprawki ustawy do Instytutu Pamięci Narodowej i nieuzasadnionych roszczeniach amerykańskich Żydów, także wobec majątków w Kolbuszowej, postanowiłem skreślić kilka słów na ten temat. Chcę przedstawić kontekst historyczny i przede wszystkim fakty.
Żydzi w Kolbuszowej i na terenach powiatu osiedlali się już od XVII wieku. Przez długie lata stanowili około połowę mieszkańców miasta, przez co też mieli wpływ na rozwój nieruchomości.
W 1900 r. kiedy praktycznie cała zabudowa drewniana centrum miasta uległa zniszczeniu, dynamicznie rozwinęła się zabudowa obiektów murowanych. Działania wojenne z września 1939 r. spowodowały zniszczenie budynków w dzielnicy Kąty. Chodzi o zabudowę w trójkącie miedzy Nowym Miastem, ul. Obrońców Pokoju, ul. Piłsudskiego, oraz całą wschodnią pierzeję Rynku.
Wróciła garstka Żydów
Nie były to zniszczenia spowodowane walkami, tylko celowe podpalanie przez żołnierzy 2 Dywizji Wermachtu. Tak powstały pierwsze straty. Polityka prowadzona w latach 1939-43 przez landrata Waltera Twardonia, spowodowała całkowity rabunek kapitału i ruchomości żydowskich.
Przerażającym jest fakt, że inicjatorami i wykonawcami tego bezprecedensowego w historii formy grabieży byli sami Żydzi. Dokonali tego członkowie Żydowskiej Policji Pomocniczej z Naftali Saleschutzem na czele. Wykonywał on „czarną robotę” na polecenie Paszke Rappaporta, przewodniczącego II Judenratu w getcie Kolbuszowskim. Dużą część swego majątku Żydzi sprzedali Polakom w czerwcu 1942 roku. Szacuje się że właściciela zmieniło wtedy 50 procent kolbuszowskich nieruchomości.
Wkroczenie wojsk sowieckich i instalacja władz komunistycznych spowodowały, że do miasta wróciło około 25 Żydów ocalałych z Holokaustu oraz pokaźna grupa Żydów, która ewakuowała się na Kresy wschodnie II RP. Mieszkańcy żydowscy, którzy przed wojną zamieszkiwali Kolbuszową, zaczęli odzyskiwać swoje nieruchomości oraz te, które przysądzały im sądy w sprawach spadkowych.
Odzyskiwanie majątków
Odbywało się to w prosty sposób. Ocaleni zorganizowani w Powiatowym Komitecie Żydowskim w Kolbuszowej (1944-1956) z nowym przewodniczącym Paszke Rappaportem zaczęli udowadniać swoje pokrewieństwa z nieżyjącymi mieszkańcami. Robili to poprzez sporządzanie tablic genealogicznych oraz przedstawianie testamentów na opakowaniach z papierosów lub innych świstkach papieru.
Odzyskane majątków w niedługim czasie Żydzi odsprzedawali Polakom wraz z aktami notarialnymi i wpisami do ksiąg wieczystych. Podczas tego procederu dochodziło do różnych „przekrętów”, czego przykładem jest sprawa spadku po Berlli, właścicielce po jednej kamienic, kiedy usiłowano podstawić fałszywe dokumenty o dacie śmierci jej siostry, która de facto zmarła w 1937 roku. Dwóch innych Żydów również próbowało odzyskać budynek synagogi. Działy się różne rzeczy.
Jak więc widać, pożydowskie nieruchomości zostały legalnie nabyte, co potwierdzają akty notarialne i księgi wieczyste. Są do wglądu w Sądzie Rejonowym w Kolbuszowej. Dowodami materialnymi są teczki adwokata Tadeusza Drozdowskiego w zasobach Archiwum Saloona Wilfa będącego własnością Zbiorów i Archiwum Rodziny Wesołowskich. A jeśli chodzi o majątek ruchomy, to niech organizacje żydowskie upomną o niego u potomków funkcjonariuszy administracji i wojsk niemieckich.
2 komentarze
Panie Andrzeju cała prawda
Trzeba mówić prawdę, bo z prasy i telewizji to bidoki z nich niesamowite, wszyscy przeciw nim!!!