Mieszkańcy i dziennikarze nie mogli wziąć udziału w ostatnich obradach Rady Powiatu. Niewykluczone, że na następnej sesji będzie podobnie. Starosta Józef Kardyś tłumaczy to obostrzeniami związanymi z epidemią koronawirusa. Skończyło się wezwaniem policji.
W programie sesji Rady Powiatu były punkty istotne dla mieszkańców, czyli sprawozdanie z działalności szpitala i petycja w sprawie nie likwidowania oddziału dziecięcego. Z tego też powodu w obradach chciał wziąć udział Tomasz Buczek (na zdjęciu), działacz Konfederacji z Kolbuszowej Górnej.
Wezwana policja
– Przy budynku starostwa czekało na mnie dwóch panów. Oświadczyli mi, że otwarte jest tylko wejście główne – relacjonuje. – Udałem się więc we wskazane miejsce, gdzie jednak uniemożliwiono mi wejście na sesję. Poprosiłem pana starostę. Przyszedł jego zastępca, który przekazał mi, że nie mogę brać udziału w obradach. Apelował również do mojego zdrowego rozsądku, abym się nie upierał. Nie podano mi żadnej podstawy prawnej, więc poprosiłem o przedstawienie mi jej na piśmie. Bez skutku.
– W ten sposób decydują się sprawy ważne, a my jako obywatele nie mamy nawet możliwości wyrażenia swojej opinii. Znów jesteśmy marginalizowani. Wezwałem policję, którą poprosiłem o sporządzenie notatki służbowej. Na pewno tej sprawy tak nie zostawię – zapowiada Tomasz Buczek.
„Winny koronawirus”
Starosta Józef Kardyś tłumaczył, że cała sytuacja jest efektem obostrzeń związanych z koronawirusem. Dlatego też, jak podkreślał, w sesji mogą brać udział tylko ci, którzy muszą, czyli radni i urzędnicy.
– Mieszkańcy mogą obejrzeć sobie relację w Internecie – zaznaczył. – Są określone normy i będziemy je przestrzegać. Na sali obrad nie może jednocześnie przebywać więcej niż 32 osoby. Jeżeli ktoś ma jakieś uwagi, to może wystąpić do nas z nimi na piśmie. Nie ma tu z naszej strony żadnej złośliwości. Nie po to wydaje się rządowe rozporządzenia i zarządzenie starosty, żebyśmy je teraz ignorowali.