Swojego czasu pojawiły się nieoficjalne informacje, że Szpital Powiatowy w Kolbuszowej zostanie doprowadzony do upadku, sprywatyzowany i na końcu kupiony przez lokalne VIP-y. Pierwszy krokiem do zniszczenia kolbuszowskiej lecznicy miała być likwidacja oddziałów ginekologiczno-położniczego i noworodkowego. Pytamy więc, jak z tym było naprawdę.
– Rzeczywiście jeden z radnych powiatowych kilka lat temu „puszczał w eter”, że ja, pan starosta (Józef Kardyś – od red.) i dyrektor szpitala (Zbigniew Strzelczyk) chcemy doprowadzić szpital do upadku, sprywatyzować i na końcu ją kupić. Była to nieprawda – podkreśla poseł Zbigniew Chmielowiec.
W Kolbuszowej brakuje lekarzy
– Te insynuacje były bardzo przykre. Nigdy takich myśli nie mieliśmy, nie mamy i mieć nie będziemy. Niedawno w obecności tej osoby poruszyłem ten temat. Nawet się nie odezwał – ironizuje poseł.
– O tym, że nie dążymy do upadku szpitala, świadczą miliony złotych, które są tu ściągane – tłumaczy Zbigniew Chmielowiec. – W ciągu ostatnich ostatnich czterech lat do naszej lecznicy trafiło blisko 10 mln zł środków unijnych na budowę nowych sal operacyjnych i ich doposażenie. Kolejne półtora miliona złotych na rzecz szpitala udało się zdobyć z rezerwy rządowej. Teraz czekamy na kolejną transzę z tego źródła dla kolbuszowskiego szpitala, tym razem dla Oddziału Nefrologii i Dializoterapii.
Parlamentarzysta nie kryje, że lecznica ma również problemy: – Na pewno bolączką wszystkich szpitali jest brak lekarzy różnych specjalizacji: anestezjologów, kardiologów, chirurgów, ortopedów itd. Mamy z tym problem i niestety będzie to trwało długie lata. Brakuje pielęgniarek, rosną też koszty – wylicza.