W Cmolasie trwają działania w celu likwidacji bądź redukcji do minimum liczby piłkarzy spoza gminy, którzy grają w tamtejszych klubach.
– Zapowiadałem, że w naszych klubach mają grać przede wszystkim mieszkańcy gminy Cmolas i słowa dotrzymuję – mówi wójt Eugeniusz Galek. – Już bardzo ograniczyliśmy liczbę przyjezdnych piłkarzy. Obecnie w żadnym klubie nie gra więcej niż dwóch piłkarzy spoza naszej gminy, a wcześniej bywało, że było ich 9. Nonsens. Jaka jest reakcja włodarzy klubów? W większości przypadków działacze do tych zmian podchodzą ze zrozumieniem.
– W dalszym ciągu z całą konsekwencją będę to realizował, co doprowadzi zapewne do zmniejszenia ilości klubów. Ale to też jest zasadne, bo powinno być tyle drużyn, ilu jest zawodników chcących w nich grać – argumentuje wójt. – Ktoś powie, że to tylko ligi amatorskie. Ale to nie znaczy, że powinny w niej występować zespoły sztuczne. Sport amatorski nie jest dla robienia wyników, a dla zabezpieczenia czasu dla młodzieży.
Wójt uważa, że niezłym pomysłem byłoby stworzenie powiatowej ligi, wyłączonej z kurateli PZPN.
– Przed laty były takie plany – przyznaje. – Niestety, nic z tego nie wyszło. Z różnych powodów: braku determinacji i zdecydowania. I dlatego dziś mamy to, co mamy. Funkcjonowanie naszych drużyn piłkarskich jest obarczone ogromną daniną na rzecz PZPN. A przecież powinno być odwrotnie: Związek powinien wspierać amatorskie kluby.