Dokładnie 75. lat temu, 8 sierpnia 1946 roku doszło do bitwy w Ostrowach Tuszowskich. Oddział mjr Hieronima Dekutowskiego „Zapory” walczył tam z wojskami sowieckimi i siłami Urzędu Bezpieczeństwa. Bitwę stoczono w centrum wsi, w okolicach kościoła.
Starcie w Ostrowach Tuszowskich poprzedziła akcja wykonana przez jeden z patroli „Zapory”. W Cmolasie zaatakował on dwie sowieckie ciężarówki z zaopatrzeniem dla Armii Czerwonej.
W Ostrowach Tuszowskich
Była to kolejna w ciągu kilku dni akcja zaopatrzeniowa oddziału „Zapory” na sowieckie samochody wojskowe z produktami spożywczymi. W krótkim starciu zginęło co najmniej trzech żołnierzy okupanta. Wywołało to natychmiastową reakcję komunistów.
Złożona z Sowietów i funkcjonariuszy UB w Kolbuszowej grupa operacyjna, poruszająca się sześcioma samochodami ciężarowymi, wspierana co najmniej dwoma sowieckimi transporterami opancerzonymi (tankietkami), odnalazła kwaterujący w Ostrowach Tuszowskich oddział „Zapory”.
O korzystnym dla partyzantów wyniku starcia przesądziło podjęcie przez nich natychmiastowej i zorganizowanej obrony. Swoje zrobiło błyskawiczne przejęcie tankietki, który prażył ogniem karabinu maszynowego w stronę przeciwników.
Siły obławy wycofały się z pola walki, na którym pozostało kilkunastu zabitych Sowietów i UB-eków. Partyzanci wyszli z tego starcia bez strat.
Rekonstrukcja bitwy w Ostrowach Tuszowskich odbyła się pięć lat temu (14.08) na Zlocie Militarnym, który odbył się na bulwarach nad Wisłoką w Mielcu.
„Przyjdzie zwycięstwo”
Hieronim Dekutowski „Zapora” był legendarnym dowódcą oddziałów, które walczyły z niemieckim i sowieckim okupantem.
Działał na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu. Jego żołnierzami byli między innymi nasi lokalni partyzanci, Wojciech Lis „Mściciel” i Aleksander Rusin „Rusal”.
Komuniści zabili go 7 marca 1949 roku w warszawskim więzieniu na Mokotowie po wielomiesięcznych torturach. W chwili śmierci, pomimo tego, że miał 30 lat, „Zapora” wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem i żebrami oraz zerwanymi paznokciami. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Przyjdzie zwycięstwo. Jeszcze Polska nie zginęła”.
Przez lata miejsce jego pochówku okryte było tajemnicą. W 2012 r. szczątki „Zapory” odnaleziono na warszawskiej „Łączce” i zidentyfikowano.