Niewiele ponad tydzień temu (22.10) opublikowaliśmy „list rodziców” uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 w Kolbuszowej, w którym skarżyli się na „maseczkowy terror”. W piśmie tym czytamy o zastraszaniu dzieci, które nie chcą zasłaniać ust i nosa. Stanowisko w tej sprawie przedstawiła też Rada Rodziców. Teraz głos zabiera Jerzy Sitko, dyrektor Dwójki.
– Jeśliby policzyć liczbę osób uczących się w starej części naszej szkoły, to wychodzi około metra kwadratowego na ucznia. A więc to nie jest tak, że można tam zachować dystans w częściach wspólnych – podkreśla dyrektor Jerzy Sitko. – Ci którzy znają specyfikę naszej szkoły wiedzą, że brak kontaktu jest po prostu niemożliwy. Uczniowie korzystają z korytarza jednego czy drugiego, przemieszczają się, bawią się itd. i tutaj nie ma mowy o tym, by dystans półtora metra czy dwóch metrów był zachowany.
„Prosimy, nie izolujemy”
– W związku z tym jeszcze na wakacjach jako Rada Pedagogiczna zdecydowaliśmy o uruchomieniu procedur, których celem będzie noszenia maseczek lub przyłbic w częściach wspólnych naszej szkoły – tłumaczy nasz rozmówca. – Poinformowaliśmy o tym na naszej stronie internetowej. Następnie wprowadziliśmy to w życie. Oczywiście nauczyciele zwracają uwagę na zakrywanie ust i nosa w odpowiedni sposób. Jeśli tego nie ma, to proszą o dystans. Proszą, a nie izolują, jak twierdzą rodzice.
– Do naszej szkoły uczęszcza 634 uczniów. To bardzo dużo. Kiedy obejmowałem stanowisko dyrektora zobowiązywałem się zapewnić bezpieczeństwo zarówno nauczycielom, jak i uczniom. Wszystkim. I tak się staram czynić. Wielu naszych nauczycieli jest blisko sześćdziesiątki. Oni pracują tu na pierwszej linii frontu, a mamy przecież przypadki zakażenia koronawirusem zarówno wśród dzieci jak i nauczycieli. Dlatego proszę się nie dziwić, że pedagodzy boją się o zdrowie, nie tylko swoje, ale i swoich rodzin.
„Uniknęliśmy najgorszego”
– Jestem atakowany, sam nie wiem za co. Być może za wprowadzenie tych procedur. Bo przecież rzadko zwracam osobiście uwagę uczniom na brak maseczek. Od tego są nauczyciele dyżurujący i wychowawcy klasy – zastanawia się. – Poza tym w wielu częściach tego listu rodzice się mylą i są niesprawiedliwi.
– Na lekcjach uczniowie nie muszą nosić maseczek. Mają taki obowiązek na częściach wspólnych. Łatwiej jest zlokalizować zakażenie w klasie niż na przykład na korytarzu. Ja te zasady rozumiem i wydają mi się sensowne. Żyjemy w czasach, gdzie dbałość o higienę jest szczególnie ważna. Myślę, że uniknęliśmy w szkole najgorszego, gdzie nawet zdalne nauczanie byłoby niemożliwe – dodaje dyrektor.
9 komentarzy
Bardzo dobra decyzja, tak trzymać! I proszę nie przejmować się gadaniem nieodpowiedzialnych ludzi…
Tyko ze rodzice z tego co wiem skarżyli się na to, ze dzieci które na lekcjach nie miały maseczek musiały siedzieć w kątach, ale jak to u nas bywa tłumaczenie dyrektora które niczego nie tłumaczy to już norma…
Rodzice niech sami uczą swoje dzieci i będzie najlepiej. Wszystko wiedzą i wszystko potrafią co mają za problem. Nie pasuje to sobie hasło ostatnio najważniejsze przypomnij i wyp.
W przypadku braku maski nauczyciele izolują takie dzieci od kolegów i koleżanek często strasząc możliwością zarażenia. Dziecko nie potrafi się przed tym obronić. Jest mniejsze i bezbronne wobec takiego zachowania. Czy jak się powie „proszę” odsuń się od koleżanki to znaczy co innego niż „odsuń” się? Izolacja zawsze pozostanie izolacją.
o którą decyzję chodzi że taka dobra?
szkoła nr 2 jest najgorsza pod względem reżimu maskowego. dyrektor i większość nauczycieli jest wystraszona wirusem i swój strach przekładają na dzieci. na lekcjach nauczyciele opowiadają dzieciom o ilości nowych zarażeń i zgonów. wejście do szkoły obstawione jest przez rząd zamaskowanych nauczycieli przypominających o masce i dezynfekcji. co to za płyn w tych butelkach?. kto weźmie odpowiedzialność za zniszczenie skóry dziecka. kto weźmie odpowiedzialność za niedotlenienie dziecka. przecież to się odbije na dzieciach dopiero za kilka miesięcy.
dobra decyzja rodem z Korei Północnej. Posłuszeństwo bezmyślne. szkoła, dyrektor, nauczyciele zasłaniają się regulaminem. tylko że regulamin nie stoi ponad zdrowy rozsądek, ponad szacunek dla innego człowieka. Normalnością nie jest strach i szmatka na twarzy.
Wam, kochani rodzice nikt widzę nie jest w stanie dogodzić. Jak dzieci w domu, źle, kiedy chodzą do szkoły, źle, bo maseczki, bo zastraszanie itp. Jeśli dzieci się zakażą i przyniosą do domu niespodziankę to dopiero wtedy będzie źle. Więcej normalności i dystansu, nie jesteśmy idealni. Nikt nie jest.
Co mówi pan dyrektor to bzdóra.gdy siedzieliśmy z koleżankami na polu to sam nam powiedział aby zakładać maseczki albo odstęp 2 metry gdyż jeszcze na polu nie było nakazu zakładania tego dziadostwa.Mamy także panią która rozsadza dzieci gdy jedzą i mają ściągnięte maseczki. Chodzi po korytarzu i krzyczy aby każdy założył maseczki na nos . W mojej sytuacji niektóre lekcje mam na innym pietrze i ta pani wygania nas z krzykiem z korytarza pod pretekstem iż to jest korytarz dla 5 i 6 lat. Ogólnie nie narzekam na szkołę ponieważ bardzo ją lubię i mam fajnych nauczycieli ale gdy nadeszły czasy COVIDu wszystko się zmieniło.