Skandal na konferencji przed starostwem. Dziennikarze i przybyli mieszkańcy byli filmowani przez urzędników i „tajniaka”




Podczas wtorkowej (20.11) konferencji prasowej w sprawie odpraw dla starosty Józefa Kardysia i jego dwudniowego zastępcy (więcej o tym TUTAJ), doszło do sytuacji, do których nigdy nie powinno dojść. Dziennikarze i mieszkańcy byli obserwowani przez tajemniczego mężczyznę, który jak się okazało był policjantem po cywilnemu. Byli przez niego fotografowani i nagrywani. Mało tego. Uczestnicy konferencji byli filmowani przez jedną z urzędniczek. Sytuacje niespotykane w cywilizowanym świecie.

Jeśli działania policji były realizowane na zlecenie starostwa i miały na celu represję wobec obywateli, których wizerunek miał być utrwalony przez funkcjonariusza po cywilu, to taka sytuacja może być dowodem na istnienie lokalnego układu policyjno-politycznego w celu utrzymania status quo. To kolejna sprawa którą zajmie się prokuratura – zapowiada Tomasz Buczek, organizator konferencji prasowej.




Sytuację skomentował też Ireneusz Dzieszko, znany podkarpacki vloger: – Pierwszy raz widziałem, żeby urzędnicy filmowali dziennikarzy i mieszkańców, którzy przyszli na konferencję prasową – dziwi się. – Pani ze starostwa fotografowała każdego, kto zadawał pytania. Dla mnie to rzecz niespotykana. Urzędnicy są od tego, żeby udzielać informacji, a nie zbierać nagrywać dziennikarzy. To skandal.

Był jeszcze epizod z policjantem, który był ubrany po cywilnemu. Nagrywał konferencję, robił zdjęcia, dzwonił gdzieś. Potem był za nim krótki pościg. Podobno czuć było od niego alkohol – zaznaczył Dzieszko.




Pościg za policjantem „po cywilu” zrelacjonował na swoim Facebooku Tomasz Buczek. Oto jego relacja: – „Po konferencji jeden z mieszkańców poinformował mnie, że jednym z obecnych na miejscu mężczyzn jest policjant z miejscowej komendy w służbie operacyjnej, czyli „po cywilu”. Podszedłem do niego, żeby zapytać się na czyje polecenie przybył. Zaczął pokracznie się tłumaczyć, a ja poczułem od niego alkohol.

Powiadomiłem obecnych tam reporterów o tym fakcie. Policjant zaczął zmierzać pośpiesznie do wyjścia. Udaliśmy się wraz z reporterami za nim. Ekipa TVN i inne osoby nagrywały to na kamery i telefony. Podejrzany o bycie pod wpływem alkoholu mężczyzna zmierzał w kierunku Rynku. Nagle skręcił do miejskich toalet.




W międzyczasie powiadomiłem telefonicznie komisariat policji i poprosiłem o interwencję patrolu. Funkcjonariusze, po przybyciu na miejsce, oczekiwali aż ten pan opuści toaletę. Po wyjściu zaczął dalej swój marsz, a my szliśmy za nim. Ku mojemu zdziwieniu nie reagował na polecenia policjantów i podążał dalej. Moja stanowcza postawa i presja wywierana na patrol wymusiła na nich podjęcie bardziej zdecydowanych działań. Mężczyzna ten zatrzymał się w okolicach kościoła. Niestety policjanci nie chcieli podać go próbie badania na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Stwierdzili, że skoro nie powiedział, że jest policjantem, to oni nie mają podstaw do przeprowadzenia tego badania.

Nie pomagały informacje, że jest podejrzenie że ten pan mógł czynić obowiązki służbowe pod wpływem alkoholu, że mógł poruszać się w takim stanie samochodem (…). Nie zrażony tym ruszyłem dalej za panem domniemanym policjantem. Nie widział mnie, bo miał założony kaptur. Słyszałem, jak dzwoni gdzieś i mówi „Bogdan weź kluczyki i zabierz mazdę”. Jaki Bogdan? Jaką mazdę? Ciekawe…




W siedzibie policji czekałem około 30 minut na rozmowę z panem komendantem. Zgłaszałem dyżurnemu że niepokoi mnie tak długie oczekiwanie i że jest uzasadnione podejrzenie z mojej strony, że mogą być prowadzone na komendzie czynności w celu zatarcia informacji iż ten pan policjant po cywilu był tego dnia w pracy. Przez ten czas do spotkania wykonałem kilka telefonów. Między innymi do komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. Tam poinformowano mnie, że tą sprawą powinna zająć się prokuratura. Po spotkaniu zadzwoniłem jeszcze do wiceministra sprawiedliwości, Marcina Warchoła, informując go o wszystkim”.

Rozmowę ze Stanisławem Babulą, komendantem powiatowym policji w Kolbuszowej, Tomasz Buczek sfilmował i przesłał do naszej redakcji. Oto jak przebiegało to spotkanie:





11 Komentarzy

  1. Z jakiego pkt. PA to jest niby naruszone Panie Tomaszu? Każdy może robić zdjęcia wszędzie… Nie legalne jedynie może być rozpowszechnianie… Nie rozumiem co może być skandalem, moim zdaniem artykuł jest lekko prze kolorowany dla popularności czyżby?

  2. Urzędnicy w godzinach pracy powinni siedzieć za biurkiem, udzielać informacji, rzetelnie wykonywać swoją pracę a nie cykac foty na polecenie „układu”. Wcale mnie ta historia nie dziwi. Od dawna jestem za tym aby policjanci przy wejściu do pracy dmuchali w alkomat. To samo tyczy się pracowników sądu A zwłaszcza prezesa.

  3. W końcu witajcie w mieście gdzie rączka rączkę myje ,komendant do dymisji !!! I całe starostwo !!! Na wyższy czas posprzątać to gowno !!! Będą tuszowac będą kombinować !Dlatego od 10 lat przebywam poza granicami kraju ,to samo z sądem w Kolbuszowej najwyższy czas na zmiany !Zniszczyć tą kolbuszowska komunę !

  4. Ciekawe, Na początku komendant mówi że mieli informację o zgromadzeniu i dlatego zabezpieczyli zgromadzenie, a na końcu nagle że policjant był na urlopie 4 godzinnym i sam sobie tam poszedł nikt mu nie kazał…

  5. Czytając taki komentarz,nasuwa się wniosek, że w kolbuszowskiej policji jest menda, która sra we wlasne gniazdo i liczy na to ze sie przez to wybije na wyzyny… 😂😂😂

  6. Panowie mają monitoring CCTV na komendzie. Proszę zabezpieczyć materiały. Kamery są również wewnątrz. Macie dowody na pracę tajniaka Piotrusia.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.