Jak informowaliśmy kolbuszowscy radni podjęli kuriozalną uchwałę, zmieniając nazwę ul. Obrońców Pokoju na… Obrońców Pokoju, a ul. Partyzantów na… Partyzantów. Więcej o tym TUTAJ.
– Aż się prosi, żeby ul. Obrońców Pokoju zmienić na ul. Monty Pythona, a ul. Partyzantów na Benny Hilla – ironizował radny Waldemar Macheta (na zdjęciu). – Czy partyzanci, którzy walczyli z okupantem w czasie II wojny światowej np. w Gwardii Ludowej, to byli ci źli, skoro zostali wykreśleni? Jeśli chodzi o ul. Obrońców Pokoju, to zastanawiam się czy Dąbrowszczaków, którzy walczyli z faszyzmem w wojnie w Hiszpanii, teraz też uważamy za tych złych? Proszę państwa, doszliśmy do absurdu…
W podobnym tonie wypowiadał się radny Paweł Michno: – Idąc tym tropem, powinniśmy wysłać pismo do IPN, że zapomnieli o Placu Wolności, czyli naszym kolbuszowskim Rynku, i o ul. Władysława Broniewskiego, który jako w swej twórczości gloryfikował władze PRL. – kpił Michno. – Jeśli teraz dzielimy partyzantów i obrońców pokoju na tych dobrych i na tych złych, to zastanawiam się, co będzie za 10 lat. Będziemy zmieniać na jeszcze lepszych? To jest tak kuriozalne i idiotyczne, że brakuje mi słów.
– Każdy sam w swoim sumieniu musi ocenić, który partyzant czy obrońca pokoju był dobry, a który nie – puentował Krzysztof Wilk, przewodniczący Rady Miejskiej. – Jeśli nawet walczył po tamtej złej stronie, ale robił to dla idei, która miała służyć Polsce i ludziom w niej mieszkającym, to też był tym dobrym.
2 komentarze
Całą ustawa dekomunizacja jest wielkim kretynstwem.a cyrki ze zmianami ulic przechodzą ludzkie pojęcie.
zdekomunizować to trzeba Kolbuszowskie urzędy , gdzie stołki zajmują aktywiści z czasów PRL , zasłużeni pracownicy służb z czasów PRL , albo ich dzieci i wnuki , dla których dopaść do koryta jest życiowym priorytetem