Ostre spięcie w kolbuszowskiej bibliotece: „Założył pan, że jesteśmy rasistami”

Jacek Hugo-Bader – znany dziennikarz i reportażysta, który od blisko 30 lat związany jest z „Gazetą Wyborczą” – spotkał się w czwartek (25.10) z mieszkańcami w budynku Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Kolbuszowej. Przez ponad dwie godziny zebranym niezwykle barwnie opowiadał on o swojej pracy i bohaterach swoich książek. Nie obyło się jednak bez kontrowersji…




Już na początku Bader zasugerował robiącemu mu zdjęcia dziennikarzowi, że nie życzy sobie tego. Natomiast pod koniec spotkania oświadczył temu samemu reporterowi, że nie zgadza się na publikację nagrania z tego spotkania. – Jeśli pan to zrobi, to spotkamy się w sądzie – oświadczył.

Uczestnicy spotkania zwrócili również uwagę na wulgaryzmy, które gość biblioteki wplatał w swoje wypowiedzi. – Żyjemy w wolnym kraju, każdy może przeklinać, ale jesteśmy w placówce publicznej, utrzymywanej z kieszeni podatników – słychać było w kuluarach.




Gwoździem programu było jednak spięcie między Hugo Baderem a Tomaszem Buczkiem (na zdjęciu), mieszkającym w Kolbuszowej Górnej liderem Ruchu Narodowej na Podkarpaciu, któremu wtórował Karol Wesołowski, kolbuszowski regionalista. Tematem przewodnim tej „wymiany zdań” była sytuacja sprzed 2 lat, kiedy to dziennikarz „GW” ma Marszu Niepodległości, ucharakteryzował się na murzyna. Później opublikował reportaż z tego wydarzenia. Wywołało to wówczas wiele kontrowersji.




A oto jak Bader opowiadał o tym w kolbuszowskiej bibliotece:

Mogę sobie wyobrazić większą opresję niż bycie człowiekiem bezdomnym – takim śmierdzącym, brudnym zawszonym, zaślinionym, zarobaczonym łachem. Może być gorzej w życiu człowieka – Polaka w Polsce. Wyobraziłem sobie, że można zostać afro-Polakiem, czyli czarnuchem w Polsce. – Popróbujemy tego – pomyślałem. Tym bardziej, że idealna okazja się nadarzyła, bo następnego dnia było 11 listopada i przez Warszawę przechodził Marsz Niepodległości. Bardzo byłem ciekawy, jak to będzie. Na początku mówiłem, że jest to prowokacja dziennikarska, która jest normalnym narzędziem pracy dla reportera. Jednak to nie była prowokacja w sensie dosłownym, bo ja do niczego nie prowokowałem, po prostu tam byłem, stałem na ulicy, nic więcej, nawet się nie przemieszczałem. To był taki eksperyment dziennikarski.




Założył pan a priori, że czarnoskóry w Polsce będzie prześladowany. I chciał pan swoją tezę udowodnić – komentował Tomasz Buczek.

Nie było tezy. Chciałem sprawdzić, jak to będzie – odpowiedział Bader.

TB: – To jest to samo.

HB: – To nie jest to samo.

TB: – Czy pan, jako mieszkaniec Warszawy, na co dzień spotyka się z aktami agresji wobec osób o innym kolorze skóry? Czy tylko w tym jednym dniu coś takiego pan zaobserwował? Bo ja na Marsz Niepodległości jeżdżę od wielu lat i nie zauważyłem czegoś takiego. Wielokrotnie widziałem za to idące tam osoby pochodzące z różnych krajów, i to co pan opowiada jest jakąś bajką. Mało tego, wielokrotnie kibice nienawidzących się klubów, potrafili razem iść obok siebie.

HB: – To że polscy kibice nie naparzają się podczas tego pochodu, nie jest czymś dziwnym. Ale gdyby pan był np. czarnoskórym kibicem ŁKS i poszedł na mecz z Widzewem, to by pan dostał  taki wpierdol, żeby pan nie przeżył następnego dnia. A ja nie chcę żyć w kraju, gdzie można stracić zęby za to, że ma się inny kolor skóry.




TB: – Po co była panu ta prowokacja? Co chciał pan udowodnić ? Że jesteśmy narodem rasistów?

HB: – Ja wtedy o mało co wpierdolu nie dostałem.

TB: – Ma pan dowody na to?

HB: – A jakie chciałby pan mieć dowody? Chciałby pan, żebym został pokiereszowany, żeby mi połamali ręce? Żeby mógł pan to zobaczyć?

1 Komentarz

  1. Jak można kogoś prowokować kolorem skóry Panie Buczek?

    A jeśli prowokował jak Pan twierdzi to znaczy, ze to wcale nie baranki miłujące Ojczyznę i innego, każdego bez względu na kolor skóry (!) Polaka idą w Marszu Niepodległości, a raczej ludzie którym inność przeszkadza, którzy nie tolerują czarnego i prędzej wzniosą okrzyk Polska dla białych.

    Opis spotkania do bani – totalnie jednostronny

    Ten kto nagrywał (czyżby autor tekstu powyżej?) nie zapytał Badera czy może nagrywać, a wychodząc bezpośrednio po awanturze razem z Panem Buczkiem objawił się niejako (faktycznie) jako jego stronnik, nic więc dziwnego, że Bader unosząc się zabronił wykorzystywać zarejestrowany bez pozwolenia materiał.

    Nie słyszałem oburzenia nt przekleństw (więcej ich słychać w podstawówkach…) ale no cóż, może ja nie bywam w kuluarach….

    Panowie
    założenia a priori to jedno
    wnioski a posteriori to zupełnie co innego a one wynikające z tego eksperymentu są przerażające

    więcej czytać koledzy, więcej myśleć….

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.