Jak się okazuje, nie wszyscy mieszkańcy kolbuszowskich bloków mają pieniądze na czynsze. Rekordziści zalegają Spółdzielni Mieszkaniowej po kilkanaście tysięcy złotych. W skrajnych wypadkach może dojść do licytacji mieszkania dłużnika, ale na szczęście tylko teoria.
– Z naszymi dłużnikami cały czas jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy z nimi, próbujemy im jakoś pomóc, umawiamy się, doradzamy itd. – zapewnia Józef Rybicki, prezes Spółdzielni. – Zaległości rozkładamy na raty, szukamy dla nich pracy. Czasem to zadłużenie wynika z określonych stosunków rodzinnych, gdzie nie wszyscy poczuwają się do ponoszenia kosztów czynszu. To nie jest tak, że ktoś nie chce płacić. On po prostu nie ma za co. Dlatego nie wyrzucamy dłużników z mieszkań, my im pomagamy.
– Choć też muszę przyznać, że w stosunku do tego, co było jeszcze kilka lat temu, jest dużo lepiej – dodaje prezes. – Dłużników ubyło. Jest tu wyraźna poprawa. Myślę, że jest to efekt rządowych programów socjalnych, dzięki którym trochę środków dotarło do mieszkańców. Z każdą rodziną, która ma problem z płatnością, jesteśmy w kontakcie, proponujemy rozłożenie płatności na raty itd. Doradzamy, pomagamy. Proponujemy nawet częściowe odpracowanie długów. Sporo mamy również pomocy ze strony miasta.
Czytaj również
Znów dostaniemy po kieszeni. Cena wody i odbioru ścieków w górę o 25 procent
2 komentarze
mam proste pytanie – ile zarabia miesiecznie pan prezes spoldzielni ? i ile tam pracuje osob w administracji .
Cały Zarząd tej rzekomej spółdzielni to jedni wielkie kolesiostwo.
Banda dbająca o wlasne tyłki.
Widać po wypowiedziach.