Kubuś Flis ma 8 lat i mieszka w Majdanie Królewskim. Nie potrafi mówić, wypowiada tylko pojedyncze słowa; nie rozumie też mowy, tylko proste wyuczone zwroty poparte gestem. Nie potrafi samodzielnie zjeść, ubrać się, umyć… Tylko kosztowna terapia w Bangkoku daje jakąkolwiek nadzieję na jego normalne życie.
Kubuś tuż po porodzie przez wiele długich dni leżał w inkubatorze, karmiono go sondą, wdrożone miał długie i wyczerpujące dla niego leczenie.
– Gdy nasz synek przyszedł na świat, nie wiedzieliśmy, jak trudna czeka nas droga. W okresie prenatalnym jedni lekarze twierdzili, że wszystko jest w porządku, inni zauważali zbyt małą masę ciała w odniesieniu do jego wieku… Mówiono nam jednak, że to nic strasznego – wspominają Kasia i Wiktor, rodzice chłopca.
Z biegiem czasu zauważalne było opóźnienie rozwoju psychoruchowego i wiotkość uogólniona mięśni i stawów. Stwierdzono niepełnosprawność.
– Na początku nikt nie dawał nam gwarancji, że Kubuś kiedyś wstanie z łóżka, czy powie pierwsze słowo. Tylko my wiemy ile czasu, energii, cierpliwości i serca włożyliśmy w jego usprawnianie poprzez ciężką i mozolną rehabilitację, szereg różnego rodzaju terapii i zabiegów, aby mógł nas w końcu obdarzyć świadomym spojrzeniem. By mógł usiąść, czy wstać samodzielnie, postawić pierwszy kroczek i w końcu powiedzieć pierwszy raz mama i tata.
Gdy Kubuś miał trzy latka, jego rodzice otrzymali orzeczenie o niepełnosprawnościach sprzężonych: intelektualnej w stopniu umiarkowanym i ruchowej.
– Nasza walka trwa nadal i nigdy się nie poddamy. Będziemy się chwytać każdej deski ratunku dla naszego synka, gdyż przyszłość jest niepewna. Lekarze przez prawie 9 lat nie znaleźli odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę się stało. Szereg wykonywanych badań i długie dni spędzone w szpitalach nie przyniosły odpowiedzi. Nasz synek jest pod stałą opieką szeregu specjalistów. Codziennie zauważamy zmiany, więc nie tracimy nadziei – mówią rodzice.
Kubuś nie potrafi mówić. Wypowiada tylko pojedyncze słowa. Nie rozumie też mowy, tylko proste wyuczone zwroty poparte gestem. Nie potrafi również samodzielnie zjeść, ubrać się i umyć…
Wyjazd do Bangkoku na przeszczep komórek macierzystych i rehabilitację jest dla Kubusia wielką szansą, aby w przyszłości mógł zrozumieć otaczający go świat i stać się osobą samodzielną.
– Kubuś wciąż jest mały, a jego mózg chłonny na przyswajanie i odbieranie nowych bodźców. Głęboko wierzymy, że nasz wyjazd do Tajlandii to ogromna szansa dla synka, dla jego dalszego rozwój oraz na spełnienie marzeń o samodzielności. Bardzo prosimy o wsparcie…
Koszt terapii w Bangkoku szacuje się na 220 000 zł. Do tej pory zebrano niewiele ponad 7 tys. zł, czyli około trzech procent potrzebnej kwoty.
Pomóc małemu Kubusiowi i jego rodzicom – Kasi i Wiktorowi Flisom – możemy wpłacając dowolną kwotę na stronie Fundacji Się Pomaga.