Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej dyskutowano o współpracy Fundacji Na Rzecz Rozwoju Kultury Fizycznej i Sportu z klubami sportowymi. Chociaż słowo dyskusja to zbyt duże słowo. Większość radnych ma w dalekim poważaniu ten temat i bladego pojęcia nie mają o działalności Fundacji i jej problemach.
Zadałem pytanie prezesowi Grzegorzowi Romaniukowi o kilka kwestii dotyczących sportu. Zrobiłem to, bo dostałem sygnały od chłopaków z Kolbuszowianki, że współpraca na linii KKS – Fundacja nie jest najlepsza.
Zaprawdę dziwaczne jest to, że zespół przygotowujący się do sezonu trenuje za trybuną. Robi to na jakimś klepisku przez środek którego przebiega ścieżka. W odpowiedzi prezes odpowiedział, że można tam się przygotowywać do sezonu ćwicząc motorykę. Super.
Pamiętam za młodych lat, jak nam w Kolbuszowiance mówiono że należy ciągle biegać. No i biegaliśmy po tym lesie, po górce. W tym czasie inne zespoły widziały już piłki, a my cięgle biegaliśmy.
Przyszedł sezon, jechaliśmy do Rzeszowa, Mielca, dostawaliśmy po 6 czy 8 do zera bo oni klepali nas jak chcieli a my… biegaliśmy.
Prezes podkreślił to, że był piłkarzem zawodowym. Tak, tylko lata świetlne temu i z taką filozofią to nasz poziom sportowy będzie sto lat za uchodźcami.
Ciekawe było wymiganie się od odpowiedzi o finanse Fundacji. Nawet Przewodniczący rady, Krzysztof Wilk nie chciał o tym dyskutować. Widać, że jest olbrzymi problem ale trzeba to zamieść pod dywan. Ponad 150 tys. na minusie to dla takiej Fundacji to koszmar…
Ciekawe kiedy będą problemy z wypłatami, już w kwietniu czy dopiero w maju?
Michał Karkut
mkarkut.blogspot.com