Kolbuszowa walczy o uratowanie prywatnych przejazdów przez tory




W związku z decyzją rządu zlikwidowane mają zostać prywatne przejazdy przez tory, także na terenie kolbuszowskiej gminy. Na tę decyzję skarżą się przede wszystkim rolnicy, którzy od pokoleń dojeżdżają tak do swych pól i nie chcą być tego pozbawieni. Władze gminy mówią, że może uda się uratować przejazd w Kolbuszowej Górnej, gorzej sprawa wygląda w Kupnie.

Rządowe plany są podyktowane kwestiami bezpieczeństwa, gdyż na linii nr 71 Rzeszów-Ocice wzrasta prędkość pociągów. Dla rolników to duży cios, bo to ich „uderzy po kieszeni”. Kolej stawia sprawę jasno: albo gminy przekwalifikują prywatne drogi na swoje i będą je utrzymywać, albo rolnicy wydzierżawią przejazdy, wyposażając je w szlabany, biorąc przy tym odpowiedzialność za bezpieczeństwo.

Kolbuszowa Górna uratowana?

Problemem nie jest w odpłatności za przejazd, bo ona nie jest duża, tylko jego utrzymanie i wzięcie odpowiedzialności za bezpieczeństwo na nim – twierdzi Krzysztof Wójcicki, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej. – Dlatego powinno podjąć się działania w kierunku kompleksowego rozwiązania tej sytuacji. Nie może być tak, że rolnik będzie musiał jechać ciągnikiem 5 km., by dojechać do swego pola.




Wszystko wskazuje na to, że tego problemu nie będą mieli w Kolbuszowej Górnej. – Udało się tam zlokalizować dojazd do przejazdu kolejowego, który jest własnością gminy. Po przekształceniu go w drogę publiczną załatwimy problem ma odcinku od miasta do drogi powiatowej na Wojkowie, na którym nie ma ani jednego przejazdu przez linię kolejową – mówi burmistrz Jan Zuba.

Co z Kupnem i Widełką?

Dużo gorzej sytuacja wygląda w Kupnie. – Nikt nie zgadza się na nieodpłatne przekazanie nam gruntu pod przejazd – zaznacza burmistrz. – Jeden z właścicieli za drogę wraz z polem zażyczył sobie 320 tys. zł, jakieś 4 tys. zł za ar gruntu, który zarasta samosiejką. Prowadzimy negocjacje z kolejnymi rolnikiem. Jeśli one się powiodą, będziemy musieli znaleźć  pieniądze na wykup gruntu, a potem na urządzenie tej drogi.

Nieco lepiej sprawa wygląda w Widełce. – Walczymy tam o przekształcenie własnościowego przejazdu w pobliżu przystanku kolejowego. To powinno się udać – uważa Jan Zuba.




Problemu nie ma w Kolbuszowej Dolnej, bo funkcjonuje tam prywatny przejazd kolejowy. Utrzymuje go jeden z rolników, ma do niego klucz i bierze za niego odpowiedzialność.

3 Komentarze

  1. Obecny rząd dróg nie buduje. Po co – ma samoloty. A ty człowieku dostałeś 500 pln, to sam sobie za to buduj drogi, utrzymaj szkoły, opłać prywatnie lekarza, bo z NFZ doczekasz się wizyty za kilka lat. A jak nie masz kasy, to dorób sobie jeszcze jedno dziecko. I głosuj na nas – daliśmy ci pieniądze, to czego jeszcze możesz chcieć.

    • nie budują dróg?a co to na Górnej i przy rondzie przy Nilu tak robią – prywatni sobie czy jak, może łaskawie mnie i siebie przy okazji oświecisz.

  2. Przejazd powinno się wybudować górą albo dołem.Wtedy każdy będzie jechał bezkolizyjnie. Taki prywatny przejazd też jest dobry.No klucz do niego musi być dostępny.Pola należy komasować i dawać tym co chcą na ziemi pracować.A gospodarstwo rolne to powinno się liczyć od przynajmniej 15ha lbo i więcej.Powinno się zakończyć takie dziadostwo i męczenie ludzi.Wykonywanie pracy na ziemi motyką widłami kosą i grabiami.Kto ma być rolnikiem to ma mieć dużo ziemi.A reszta ludzi do innej roboty.Na wsi można mieszkać i pracować w innej pracy.Albo pracować w dużym gospodarstwie rolnym i być zatrudnionym w tym gospodarstwie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.