Sporym zainteresowaniem naszych Czytelników cieszyła się nasza publikacja, w której Zbigniew Strzelczyk, dyrektor Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej odnosił się do ewentualnej reaktywacji oddziałów ginekologiczno-położniczego i noworodkowego, które prawie rok temu zniknęły z trzeciego piętra budynku Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej (TUTAJ). Na niedawnej konferencji prasowej do tematu odnieśli się również starosta Zbigniew Chmielowiec i starosta Józef Kardyś.
– Chcę przypomnieć, że córki i żony tych, którzy najgłośniej protestowali rzekomo w obronie porodówki, rodziły w Rzeszowie – mówi Kardyś. – Z 670 porodów z terenu powiatu, tylko 330 odbywała się w naszym szpitalu. Wychodził więc jeden poród dziennie. To nie miało racji bytu. Jeżeli mieszkanki powiatu znowu będą chciały rodzić w Kolbuszowej, to porodówka może zaistnieć, ale ja w to nie wierzę.
– Zrobiliśmy to, za co jesteśmy odpowiedzialni, a krytykę przyjęliśmy z pokorą – dodał starosta. – Do dziś nikt nam nie zarzucił, że jakakolwiek mieszkanka naszego powiatu problemy z porodem, bo nie było tych oddziałów. Natomiast cieszy nas, że na trzecim piętrze szpitala już działa rehabilitacja. Wierzę, że przyniesie ona więcej pożytku dla społeczeństwa niż trzymanie na siłę porodówki.
– Likwidacja tych oddziałów była bardzo trudną kwestią, dla nas wszystkich – podkreślał z kolei poseł Chmielowiec. – Pamiętam tę burzę, która w związku z tym przetoczyła się przez nasz szpital, przez całe miasto… Myślę jednak, że zdecydowana większość mieszkańców zrozumiała tę decyzję. Natomiast jeśliby doszłoby do tego, że będzie bum na dzieci w Kolbuszowej, to być może… kiedyś… ale nie szybko.
Jeden komentarz
Droga do Rzeszowa,to nie Ukraina. Sama wolę rodzić w Rzeszowie, niż miałabym w Kolbuszowej. Niestety, ale opinia na temat „obsługi” dawała wiele do życzenia i wcale się nie dziwię, że kobiety wolały Rzeszów. Zresztą Mielec również ma pozytywne opinie, więc mamy gdzie rodzić 😁