Zlikwidują przejazdy kolejowe w Kolbuszowej Górnej i Kupnie?

Niepubliczne przejazdy przez tory, z których rolnicy korzystają od dziesięcioleci, mogą przestać istnieć. Rząd stawia jednak sprawę jasno: albo gmina przejmie je pod zarząd, albo wydzierżawią je mieszkańcy, biorąc przy tym odpowiedzialność za bezpieczeństwo. W przypadku Kolbuszowej Górnej i Kupna żadna z tych opcji raczej nie wchodzi w grę.

Zmiany mają związek z elektryfikacją linii kolejowej nr 71 Rzeszów-Ocice, która przecina teren gminy Kolbuszowa. Dzięki temu prędkość pociągów wzrośnie do 120 km/h. To jednak nie przekonuje rolników, którzy chcą mieć dostęp do swoich pól. Decyzja rządu jest jednak nieodwołalna.




Przykład Piaskowej

Nie do uratowania wydają się być przejazdy w Kolbuszowej Górnej i w Kupnie. W związku z tym gmina podjęła działania w celu wykupienia dojazdów do torów. – Są z tym olbrzymie problemy, bo żaden z rolników nie jest samodzielnym właścicielem dróg, które prowadzą do przejazdów kolejowych – załamuje ręce burmistrz Jan Zuba. – W najlepszym wypadku jest to własność jest rozproszona.

Podjęliśmy więc działania związane z opracowaniem dokumentacji w trybie specustawy celem budowy nowych dojazdów do tych przejazdów – zaznacza burmistrz. – Jest jednak duży problem, bo nie ma projektantów, którzy by się tego podjęli. Jeśli takowego znajdziemy, to na pewno będzie to proces długotrwały. Mamy przykład ulicy Piaskowej, gdzie przygotowania zadania trwały kilka lat.

W związku z tym na chwilę obecną jedynym sposobem na utrzymanie przejazdów kolejowych jest tymczasowe przejęcie tych obiektów przez rolników. Ten stan trwałby tak długo, jak długo gmina nie będzie w stanie wybudować nowej drogi przez tory. To jedyne możliwe rozwiązanie – zastrzega Zuba.

„Zapomina się o ludziach”

Pierwsze spotkanie z mieszkańcami w tej sprawie odbyło się niedawno w Kolbuszowej Górnej. Jeśli rolnicy zdecydują się na takie rozwiązanie, to w ramach umowy z koleją będą musieli utrzymywać przejazd i odpowiadać za bezpieczeństwo na danym fragmencie torowiska. Czyli ktokolwiek z nich weźmie na swoje barki odpowiedzialność za przejazd kolejowy i życie oraz zdrowie innych ludzi?




Problem na swoim Facebooku skomentował Michał Karkut, były sołtys Kolbuszowej Górnej, obecnie radny miejski: – Całe to zamieszanie to wina ministerstwa i PKP. Gdy buduje się autostrady, to co jakiś czas robi się przejścia dla zwierząt – napisał.  – Natomiast kiedy modernizuje się linię kolejową, zapomina się o ludziach. Rząd  ma w nosie tych „niedobitków” którzy jeszcze uprawiają ziemię

2 Komentarze

  1. Karkut zawsze znajdzie pretekst żeby dowalić rządowi.
    Ale jak był sołtysem to zajął się tylko tabliczkami z numerami domów.
    Czyli czymś co nie stanowi żadnego kłopotu tylko daje możliwość chwalenia się czego to ja nie nazałatwiałem.
    Przy przejazdach trzeba było pojeździć do Warszawy do ministerstwa i ukorzyć się przed władzą PiS, żeby coś załatwić. Nie takie sprawy ludzie załatwiali jak im zależało.
    Na to go nie było stać. Tylko narzeka.
    Ot taki „nowy burmistrz Kolbuszowej” co to chce ale nie może.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.