Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej pojawiła się sugestia, aby zablokować mieszkańcom możliwość podlewania ogródków wodą z gminnej sieci. Powód? Niski poziom wód gruntowych.
Dwa liczniki pomiaru wody w jednym gospodarstwie domowym to na terenie gminy Kolbuszowa właściwie standard. Taka opcja pozwala na dokładniejsze rozliczenia i oszczędności.
Jeden licznik służy celom domowym i gospodarczym. Ilość zużytej wody w tym przypadku równa się ilości odebranych ścieków. Instalacja dodatkowego licznika umożliwia z kolei podlewanie ogrodu czy trawnika. Woda wtedy nie trafia do kanalizacji, więc nie jest obciążona opłatami.
Nic wiec dziwnego, że z tego drugiego rozwiązania korzysta wielu mieszkańców. Tymczasem na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej padła sugestia, aby im to ograniczyć.
– Skoro poziom wody jest najniższy odkąd prowadzimy pomiary, to czy mamy techniczną możliwość, żeby zablokować zużycie wody mieszkańcom, którzy mają dwa liczniki? Podlewają wodą trawniki, czyli nie jest to coś, od czego zależy życie ludzkie, tylko mówimy o ładnym podwórku. Czy jedyne co możemy, to apelować do mieszkańców o zdrowy rozsądek? – pytał radny Piotr Panek.
Krzysztof Wójcicki, zastępca burmistrza Kolbuszowej, tłumaczył, że podlewanie ogródków wodą z sieci po prostu się opłaca.
– Może się narażę, ale woda jest u nas tania. Kubik, czyli metr sześcienny wody kosztuje 7 zł. Mieszkańcy więc wolą podlać ogródek z licznika niż pompować ją do mauzera. To po prostu im się bardziej opłaca – zaznaczył.
Wiceburmistrz nie wyklucza jednak wprowadzenia regulacji, aby ograniczyć to zjawisko.
– Umówmy się, w Kolbuszowej płynie woda – można powiedzieć – butelkowana. Mieszkańcy piją ją prosto z kranów. Wszyscy żyjemy i jesteśmy zdrowi. A więc trochę niegospodarnością jest podlewać ją trawniki. Będziemy apelowali do mieszkańców o to, żeby robili retencję, czyli żeby kopali zbiorniki do przetrzymywania wody podczas mokrych okresów, a potem wykorzystywali ją do podlewania. Będziemy też sugerowali budowę studni – głębinowych lub tradycyjnych.
Chodzi o to – jak tłumaczył Wójcicki – aby woda pitna była na przyszłe pokolenia.
– Nie sztuką jest wypompować źródła wody podziemnej i nie martwić się, co będzie za 10-15 lat. Jest część mieszkańców, którzy deklarują, że mają drugi licznik i płacą za wodę do podlewania ogródków. Nie sprawdzaliśmy możliwości, czy możemy to zablokować, ale będziemy apelowali o to, żeby tego nie robić. Wiemy, jak suche było lato w minionym roku. Jak ktoś miał zieloną trawę, to znaczy, że cały lipiec i sierpień przynajmniej rano i wieczorem po godzinie podlewał. A przecież nie wszyscy mają studnie – podkreślił.
Z kolei radny Józef Fryc zasugerował, że problemem nie jest podlewanie ogródków, tylko coś innego.
– Mam prośbę do burmistrzów, żebyście poprosili zakład produkcji wody w Cmolasie o pokazanie ilości wody sprzedanej gminie Kolbuszowa i zafakturowanej dla poszczególnych mieszkańców i przedsiębiorstw. Wtedy okaże się, że podlewanie ogródków to zaledwie jeden procent. Natomiast różnica jaka występuje na sieciach i korzystania w inny sposób na terenie naszej gminy, okaże się dla was ogromnie zaskakujące.
5 komentarzy
Proponuję wziąć średnią zużycia wody w gospodarstwie domowym z okresu wiosna -lato i porównać z okresem jesień-zima i za nadwyżkę zużycia wody potroić cenę.Ludzie się sami nauczą oszczędzać wodę.To podlewanie ogródków wodą miejską jest karygodne! Apelowanie do mieszkańców nic nie daje.
Panie Wójcicki opowiada Pan bzdury , w naszej gminie ceny wody i kanalizacji to jedne z najwyższych w Polsce .Wypowiada się Pan na tematy o których nie ma Pan zielonego pojęcia. Panie Wójcicki nie martw się Pan o przyszłe pokolenia , a moja rada jest taka ,że aby wypowiadać się na jakiejkolwiek tematy to trzeba mieć odpowiednia wiedze , i nie opowiadać bzdur że woda jest tania dla mieszkańców gminy bo np. w Krakowie metr sześcienny wody to zaledwie 4.44 zł , a ścieków 6,05, w Rzeszowie cena wody to 5,59 za m..sześć , a odbiór ścieków 5,54 zł za m.sześc. Wywindowaliście ceny wody i ścieków do poziomu i niewyobrażalnego w innych miastach .
tworzenie wpisów na potrzeby i zamówienie określonych środowisk , a cel tego jest znany.
W Krakowie woda jest z Wisły.Tylko przefiltrowana i uzdatniona do spożycia.U nas jest woda że studni głębinowych.Proszę nie porównywać wody z rzeki do tej ,którą mamy u nas w kranach.Ona musi być droższa.Chyba to rozumie.Pan Wójcicki bzdur nie opowiada.Pan Wójcicki w tym temacie ma pojęcie,droga Pani.Jeszcze jedno,to chyba dobrze,że martwi się o przyszłe pokolenia.
Pani Barbaro woda ze studni głębinowych ? jak Pani sądzi , a skąd te ceny za kanalizacje , czyżby w innych miastach ścieki same by się oczyszczały?