Wysoko postawiony urzędnik… kradł obiady?

Zamów jedzenie na wynos lub z dowozem

Od kilku dni w Raniżowie aż huczy od doniesień o skandalu z udziałem wysoko postawionego urzędnika gminy. Mówi się, że… kradł on obiady.

Wszystko miało dziać się w Trzebosi, gdzie dyrektor z Raniżowa miał dorabiać w jednej z firm produkcyjnych w ramach zawartej umowy. Pracował najczęściej w godzinach popołudniowych.




Z czasem w zakładzie…  zaczęło ginąć jedzenie. Dosyć szybko podejrzenie padło na urzędnika, który wszystkiemu jednak zaprzeczał.

Kradł obiady?

Gdy jednak żywność nie przestawało znikać, sprawdzono monitoring.

– Okazało sie, że pan dyrektor nie tylko podjadał kolegom obiady, ale także wynosił je do domu. Oczywiście natychmiast „podziękowano” mu za współpracę i wyrzucono z roboty – przekazuje nasz informator.

Te skandaliczne informacje potwierdziły nam dwa źródła w Raniżowie – oba pewne i wiarygodne.

– Wczoraj do gminy firma kateringowa przywiozła obiad z kartką „dla pana dyrektora od kolegów z pracy” – mówi osoba związana z urzędem.




Jako że nie mamy namacalnych dowodów na jego działalność, nie podajemy jego danych. W Raniżowie jednak wiedzą, o kogo dokładnie chodzi. Zwłaszcza, że to nie pierwsza afera z jego udziałem.

Tymczasem po gminie już krąży ulotka z wierszykiem, który opiewa wyczyny pana dyrektora.

„Ostatnimi czasy lokalnym, regionalnym i ogólnopolskim środowiskiem wstrząsnęła afera kotletowa. Afera nie byle jaka. Świeża jak ciepłe bułeczki, a nie jakiś tam odgrzewany kotlet. Nasz, jakże umiłowany bohater z Raniżowa wziął był zwinął z przyzakładowej stołówki mielone. Później podobno ze smakiem je zaiwaniał mlaskając na szybciora je zjadając. Kradł jedzenie, polskie dobre mielone, pod okiem kamer. Tak to można streścić. O tym, że dobry kotlet mielony nie jest zły nie trzeba nikogo przekonywać. Często to właśnie mielony, a nie schabowy podbija serca i kubki smakowe najbardziej wybrednych smakoszy.




Soczysty, smażony z czułością, podany z ziemniaczkami i buraczkami w przyzakładowej stołówce smakuje najlepiej. Najlepsze w tym najlepszym mielonym jest to, że jest za darmo. Za darmo to całkiem uczciwa cena. Sałata w portfelu nietknięta, kubki smakowe dopieszczone, brzuch napełniony. Żeby tylko się nie odbiło czkawką, która często jest wynikiem właśnie przejedzenia. Przejedzenia od jedzenia mielonych.

Afera kotletowa

Otóż kiedy w krótkim czasie spożywamy dużą liczbę mielonych, żołądek napełniony mielonymi rozciąga się i naciska na przeponę. Skutkiem tego jest gwałtowny skurcz i właśnie czkawka. Czkawka od mielonych. Nie polecamy.  Mamy informację z pierwszej ręki, tej która sięga po nieswoje. Nieswoje mielone. Nic przyjemnego. Ale tak to już jest i tak to przy marszu kiszek bywa.  Pies się topi łańcuch pływa. Dziecko jest, a ojca ni ma.




Jakoś tak to leciało. Ale czegóż tu wymagać od człowieka, który z kulturą ma tyle wspólnego, że ma się z nią na bakier. Możemy tylko powiedzieć, że kradzione nie tuczy. Możemy też zaproponować mu, np. zmianę diety. Weźmy pod lupę takie jeże, które żywią się dżdżownicami, ślimakami, owadami, żabami czy jaszczurkami. Albo takie sobole. Tylko, że prawdziwe. Jedzą drobne ssaki, owady, jagody i nasiona, a nie tam jakieś mielone.

Co to, to nie. Może to jest ten właściwy kierunek dietetyczny. Sałata w portfelu nietknięta, kubki smakowe dopieszczone, brzuch napełniony. O tym, że dobry kradziony kotlet mielony jest zły nie trzeba nikogo przekonywać…”.




Afera w Raniżowie? „Alimenty i przemoc seksualna”

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.