Poseł z Kolbuszowej zachęca do rodzenia w Nowej Dębie. Trochę to smutne

Za kilka dni minie rok odkąd ze Szpitala Powiatowego w Kolbuszowej zniknęły oddziały ginekologiczno-położniczy i noworodkowy. Kobiety muszą więc rodzić dzieci poza swoim miejscem zamieszkania.

Zbigniew Strzelczyk, dyrektor lecznicy, tłumacząc decyzję o likwidacji oddziałów, podkreślał, że ok. 70 proc. mieszkanek powiatu rodziło swoje dzieci poza Kolbuszową. W podobnym tonie wypowiadał się starosta Józef Kardyś: – Z 670 porodów z terenu powiatu, tylko 330 miało miejsce w naszym szpitalu. Finansowo to nie miało sensu – podkreślał starosta, argumentując zamknięcie porodówki.

Tymczasem szpital w sąsiedniej Nowej Dębie, a więc w miasteczku porównywalnym do Kolbuszowej, w którym – jak wynika z naszych informacji – na świat przychodzi dużo mniej dzieci niż u nas, oddział ginekologiczno-położniczy utrzymano. Mało tego, do rodzenia w Nowej Dębie niewiele ponad miesiąc temu namawiał Zbigniew Chmielowiec, poseł z Kolbuszowej i wieloletni burmistrz naszej gminy:

I nie byłoby w tym nic nagannego, gdyby nie fakt, że kiedy zamykano kolbuszowską porodówkę, poseł nawet nie kiwnął palcem w jej obronie, dając w ten sposób ciche przyzwolenie na jej likwidację.

Do słów Chmielowca, choć nie bezpośrednio, odniósł się radny miejski, Waldemar Macheta: – Przykro jest, kiedy się słyszy, że sąsiedni szpital w Nowej Dębie, zlokalizowany w kilkunastu obiektach, tak się rozwija. A my chwalimy się cudzym, a swego nie tyle nie znamy, co go zatracamy – mówił Macheta.