Olga Tokarczuk uhonorowana w Szkole Podstawowej w Kupnie. Czy słusznie?

W Szkole Podstawowej w Kupnie wystawiono tablicę poświęconą Oldze Tokarczuk, laureatce Literackiego Nagrody Nobla. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie  kontrowersyjność prezentowanych przez nią idei, które niektórzy uznają za antypolskie.

Chodzi o wypowiedź Olgi Tokarczuk z 2016 roku, gdy odbierała Nagrodę Literacką „Nike” za „Księgi Jakubowe”. Pisarka powiedziała m.in.: „Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników, czy mordercy Żydów. Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy”.

Czy osoba o takich poglądach powinna być promowana w polskich szkołach? Zdaniem Tomasza Buczka, narodowca z Kolbuszowej Górnej, nie. – Wypowiedzi Olgi Tokarczuk niejednokrotnie uderzały w nasz naród i zarzucały nam antysemityzm – komentuje. – Ojkofobia (nienawiść do własnego narodu – od red.) epatuje z wielu jej publikacji. A wszystko to jest próbą wpojenia Polakom pedagogiki wstydu, tak trwale wpajanej nam przez lewicę od dekad. Nie miejmy złudzeń – dzisiejsza Nagroda Nobla to nie ta sama nagroda, którą otrzymywał Czesław Miłosz, Henryk Sienkiewicz, czy Władysław Reymont.