Pływalnia kryta zdążyła już wzrosnąć w krajobraz Kolbuszowej. Jednak dekadę temu budowla ta była w planach. W miejscu, gdzie dziś stoi „Fregata”, był pusty plac. Natomiast władze gminne dopiero przygotowywały się do tej potężnej inwestycji.
Przygotowania były intensywne zarówno w wymiarze politycznych, bo potrzebna była zgoda większości Rady Miejskiej, jak i finansowym, bo kolbuszowski magistrat ma stosunkowo skromne fundusze.
Przez lata burmistrz Zbigniew Chmielowiec unikał tematu basenu jak diabeł święconej wody. Tłumaczył, że gminy nie stać na takie duże przedsięwzięcie. Że konieczne jest dofinansowanie z zewnątrz, że są ważniejsze rzeczy do zrobienia, itd., itp.
Polityka gminy diametralnie zmieniła się, kiedy w 2005 r. Chmielowiec poszedł „w posły”, a jego miejsce zajął Jan Zuba. Zastępcą nowego burmistrza został Marek Gil (na zdjęciu), dla którego budowa pływalni krytej od lat była inwestycją absolutnie nr 1.
– Basen uczy tak banalnej sprawy, jaką jest higiena osobista – przekonywał Marek Gil na łamach Super Nowości 10 lat temu.
Burmistrz Zuba z kolei planował wykonanie stanu surowego pływalni jeszcze w 2006 r. Zastrzegał jednak, że będzie to możliwe, gdy zielone światło inwestycji zapalą radni miejscy.