Wejście do biura posła Zbigniewa Chmielowca ma ostatnio pecha. Nie zdążyło jeszcze dobrze obeschnąć po tym jak kilka dni temu wysypano tam gnój, a już pojawił się kolejny „prezent”. Pewnym pocieszeniem może być to, że tym razem nie jest to nic śmierdzącego.
Dziś (24.10) na progu kamienicy przy ulicy Adama Mickiewicza 5, gdzie urzęduje poseł Chmielowiec, mieszkańcy zauważyli płonący znicz. To nie wszystko. Przed drzwiami biura parlamentarzysty w Raniżowie ktoś rozsypał dziś kartki z napisami: „Kobieta to nie inkubator”, „Aborcja bez granic” itd.
Jak można się domyślić przynieśli go przeciwnicy decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z Konstytucją RP. Decyzja ta wzbudza w kraju ogromne emocje.
Przypomnijmy, że cztery dni temu, na próg biura posła w Kolbuszowej wysypano gnój, a w łajno wbito dwie tabliczki. Jedna o treści: „Jeszcze raz zagłosujesz przeciw polskiej wsi i rolnikom, to nawet nie masz co startować w kolejnych wyborach. Nikt w całym kolbuszowskim powiecie cię nie poprze” . Na drugiej napisano: „Polskie rolnictwo po wprowadzeniu „Piątki Kaczyńskiego Dla Zwierząt”.
Jeden komentarz
Prawidłowo. Protestowanie w Warszawie i utrudnianie życia mieszkańcim stolicy, z których znakomita większość jest za demokracją, Unią Europejską i prawem do wyboru, jest bez sensu. Protestować należy tam, gdzie decyzje zapadają, a zapadają w dużej mierze właśnie na zaściankowej ścianie wschodniej, w biurach poselskich czy kuriach tego regionu twardo popierającego wszystkie poczynania PiSu.