Mała obwodnica, czyli łącznica drogi krajowej nr 9 z traktem wojewódzkim w stronę Mielca, dla wielu kierowców jest tak oczywista jak słońce.
Wielu z nas wręcz nie wyobraża sobie komunikacji bez tego szlaku i drugiego mostu na Nilu (nazwanego im. Ofiar Katastrofy Smoleńskiej), który powstał w ramach tej inwestycji.
Tymczasem 10 lat temat był „daleko w lesie”. Mało tego, nie wiadomo było, czy mała obwodnica w ogóle powstanie. Termin rozpoczęcia tej istotnej nie tylko dla Kolbuszowej, inwestycji przeciągał się w czasie. Stąd do radykalnych działań w tej sprawie nawoływał radny miejski, Józef Fryc:
– Samo pisanie i proszenie okazuje się bezskuteczne. Proponuję więc zmienić taktykę. Należy zrobić „coś”, co może nie jest popularne, ale wreszcie pokaże decydentom, że ta inwestycja jest konieczna. Może wtedy podejdą do tego tematu poważniej – apelował Fryc.
Radny wojewódzki, Stanisław Kościelny studził te kolbuszowskie emocje i zapewniał:
– Nie możemy sobie pozwolić, aby między Mielcem a Kolbuszową nie było normalnego połączenia, i aby miasto nad Nilem nie miało tak potrzebnej obwodnicy. Z tego czego się podjęliśmy, wywiążemy się na 100 procent – obiecał Kościelny.
I jakby nie patrzeć – słowa dotrzymał.