Po niedzielnych wyborach prezydenckich emocje nie opadają – zarówno wśród polityków, jak i wyborców. W rozmowie z Tomaszem Buczkiem, kolbuszowskim posłem do Parlamentu Europejskiego, wybrzmiewa wyraźnie jedno: Konfederacja zyskała realny wpływ na układ sił politycznych w Polsce.
Kandydaturę Sławomira Mentzena poparło prawie trzy miliony wyborców. To historyczny wynik dla Konfederacji, która dotąd traktowana była przez wielu jako polityczny outsider.
O wyborach prezydenckich
Szczególnie imponująco Mentzen wypadł na Podkarpaciu, a dokładniej w powiecie kolbuszowskim, gdzie zanotował najwyższe poparcie w całym województwie.
Nie sposób nie zapytać o wynik Grzegorza Brauna – byłego polityka Konfederacji, który w pewnym momencie wybrał samodzielną drogę. W rozmowie z nami poseł do Parlamentu Europejskiego, Tomasz Buczek docenia jego kampanię:
– Widać było, że zależy mu na tym, że to walka o jego życie polityczne. Co zrobi z tym poparciem, zobaczymy – komentuje europoseł.
Duopol zaczyna pękać?
Mimo podziału, łączna liczba głosów oddanych na Mentzena i Brauna to blisko 4 miliony – sygnał, że wyborcy wyraźnie szukają alternatywy wobec dominującego przez lata układu władzy.
Buczek widzi przyszłość Konfederacji w jasnych barwach. Przeliczając obecne poparcie Mentzena na potencjalne wyniki wyborcze w wyborach parlamentarnych, mówi nawet o trzech mandatach w okręgu rzeszowskim i dwóch w przemyskim.
– Zaczyna się dziać coś ciekawego. Duopol PO-PiS zaczyna pękać
przekonuje nasz rozmówca.
Co więcej, według Buczka coraz więcej obywateli odrzuca unijną politykę klimatyczną i rolną – elementy, z którymi Konfederacja od lat walczy.
Nie dla domknięcia systemu
Wynik pierwszej tury sprawił, że to właśnie elektorat Konfederacji może przechylić szalę zwycięstwa. Buczek podkreśla, że każdy powinien głosować zgodnie z własnym sumieniem, ale nie ukrywa, że wielu wyborców jego formacji „boi się domknięcia systemu” przez obecną władzę.
Sławomir Mentzen zapowiedział otwarte rozmowy z dwoma kandydatami, którzy weszli do drugiej tury – Karolem Nawrockim i Rafałem Trzaskowskim. Transmisje mają odbywać się na jego kanale YouTube. Celem jest umożliwienie wyborcom dokonania świadomego wyboru.
Tomasz Buczek zaznacza też, że poparcie Konfederacji nie zostanie rozdane w pakiecie:
– Nasz elektorat nie jest workiem ziemniaków, który można sobie przełożyć – twierdzi.
Monopol jest zły
Czy Konfederacja pójdzie ramię w ramię z PiS?
Buczek tonuje nastroje:
– To nie jest dobry moment, żeby o tym mówić. Doświadczyliśmy już, czym kończy się monopol jednej partii.
Krytykuje między innymi politykę pandemiczną, rozdawnictwo pieniędzy i nieprzemyślaną otwartość wobec Ukrainy. O lokalnych strukturach PiS wypowiada się z dystansem – nie oszczędzając kolbuszowskiego posła Zbigniewa Chmielowca:
– On zapomina, skąd się biorą pieniądze. One biorą się z pracy i naszych podatków
zaznacza europoseł.
Mimo to, Buczek deklaruje, że przy obecnym układzie sił, jego osobisty wybór padnie na Karola Nawrockiego. Jego zdaniem, jest to mniejsze zło wobec zagrożenia ze strony Trzaskowskiego.
Trzymają się stołków
Fatalny wynik Szymona Hołowni może zwiastować problemy wewnątrz koalicji rządzącej, ale Buczek nie wierzy w przedterminowe wybory:
– Politycy koalicji będą kurczowo trzymać się stołków.
Jego zdaniem, poparcie udzielone Trzaskowskiemu przez Hołownię i PSL tuż po ogłoszeniu wyników pokazuje, gdzie naprawdę zapadają decyzje.
Tomasz Buczek nie ma wątpliwości, że Konfederacja jest dziś siłą, z którą trzeba się liczyć. Mało tego, uważa on, że formacja ta może realnie wpłynąć na kształt polskiej polityki w kolejnych latach.
W słowach naszego rozmówcy pobrzmiewa przekonanie, że obecne wybory to dopiero początek większych zmian na polskiej scenie politycznej.