Dziś (08.08) mija równe 70 lat od bitwy stoczonej w Ostrowach Tuszowskich. Chodzi o starcie, w której oddziały partyzanckie pod dowództwem majora Hieronima Dekutowskiego „Zapora” wspomagane przez ludzi Wojciecha Lisa ps. „Mściciel” pobiły Sowietów oraz funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej.
– Niestety, ta historia jest mało znana, a przecież to jedna z większych bitew stoczonych na Rzeszowszczyźnie – mówi Romuald Rzeszutek ze stowarzyszenia „Prawda i Pamięć”. – Partyzanci mieli wpaść w pułapkę. Jednak ci, którzy ją zastawili, czyli sowieci i ich polscy wspólnicy, sami w nią wpadli. Zginęło kilkunastu sowietów i ich pomagierów. Chcemy to pokazać. Z racji, że ze względów logistycznych nie możemy przeprowadzić tej rekonstrukcji w Ostrowach Tuszowskich, przenosimy ją do Mielca. Po to, aby jak najwięcej osób mogło ją zobaczyć. Rekonstrukcja bitwy odbędzie się w niedzielę (14.08) na bulwarach nad Wisłoką.
Hieronim Dekutowski ps. „Zapora” był żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, cichociemnym. Był też legendarnym dowódcą oddziałów partyzanckich, które walczyły z niemieckim i sowieckim okupantem m.in. w naszym regionie. W 1949 r. został zamordowany przez komunistów.
W chwili śmierci, pomimo tego, że miał tylko 30 lat, wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem i żebrami oraz zerwanymi paznokciami. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!”.