Tłumy przybyły dziś (29.10) na kolbuszowski Rynek, aby przywitać prezydenta Andrzeja Dudę. Głowa państwa wzięła udział w powiatowych obchodach 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Uroczystościom towarzyszył pokaz 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Andrzeja Duda odsłonił pamiątkową tablicę. Wbił też – podobnie jak pozostali goście – pamiątkowy gwóźdź pod Tarczą Niepodległości. Jednak największe wrażenie zrobiło przemówienie, w którym popisał się znakomitą znajomością historią naszego miasta. Oto fragmenty jego przemówienia:
Kolbuszowa to miasto, które szczególnie tęskniło do wolnej i niepodległej Polski, jako że czekało na nią bardzo długo. Dużo dłużej niż wiele innych polskich miast i miasteczek. Tutaj zabory rozpoczęły się 23 lata wcześniej niż w innych miejscach. W 1772 r. państwa miasto już znalazło się zaborze austriackim. Przez cały ten czas kolbuszowianie, ludzie tej ziemi, marzyli o Polsce i walczyli o Polskę. We wszystkich powstaniach, które przez te 146 lat miały miejsce na tych ziemiach, na których żyli ludzie, którzy chcieli odzyskać swoją Ojczyznę. Chcieli odzyskać Polskę. W każdym z tych powstań mieszkańcy tego powiatu brali udział, walczyli, ginęli (…)
Mieszkańcy Kolbuszowej walczyli, ale także prowadzili pracę organiczną, także w okresie zaborów. Nie tylko karabinem dbano tutaj o to, żeby zachować tożsamość, żeby zachować polskość. Myślę tutaj o wspaniałej postaci tutejszego proboszcza – ks. Ludwika Ruczki, którego często nazywają ojcem Sybiraków, dlatego że po Powstaniu Styczniowym wielu młodych ludzi, którzy byli wywożeni na Sybir, on uratował. On właśnie w Kolbuszowej prowadził coś, co moglibyśmy dzisiaj nazwać pracą organiczną; pracą niezłomnego patrioty, który cały czas zabiegał o to, by zachować polskość i tradycję tej ziemi.
Wśród kolbuszowian, którzy zapisali się w tradycję niezłomności, nie sposób jest nie wymienić znanego wszystkim od najmłodszych do najstarszych mieszkańców naszego kraju – słynnego żołnierza Armii Krajowej i harcerza, Janka Bytnara „Rudego”, bohatera „Kamieni na szaniec”. Tego, który nie uległ, który nie sypnął, który zachował hart ducha do samego końca. I zmarł zakatowany przez Niemców, a ratowany przez swoich przyjaciół, późniejszych żołnierzy harcerskiego batalionu „Zośka”.
To na tej ziemi walczył, a potem zginął zamordowany z koeli przez komunistów mjr Józef Batory, Żołnierz Niezłomny, zamordowany wraz z IV Komendą WiN w 1951 roku w więzieniu w Warszawie. Ponad stu żołnierzy polskich legionów, którzy pochodzili z tej ziemi. Dwustu partyzantów, którzy zostali aresztowani i w większości zamordowani przez Sowietów. To jest wasza wielka historia, wielka tradycja (…)
https://www.facebook.com/prezydentpl/videos/2007100192915362/?__xts__%5B0%5D=68.ARBTzy0sC7rexP0mv5jYRH4VOFKkvEGn4DV5mNcvofauDyy3bi2Xd56xln6Lu2yhmfYN9Vi6S4CsIFxLPmgeFaKrCQYlUnreETkqfC7utP5CA60M9MWJriYyyQfd2FVDUJTdIxG700bOcrRrXxNORU-0YV8vuGogij1s6sIIITuFdlrLcBEapYntgpL3cpa6fgs0lI1V-jGUk-qTTw&__tn__=-R