Na papierze różnica między Kolbuszową a Kolbuszową Dolną wydaje się czysto administracyjna. Miasto i wieś połączone wspólną gminą, szkołami i codziennością. Jednak w piłce nożnej ta granica jest zaskakująco wyraźna.
Bo oto największe sukcesy sportowe ostatnich lat nie należą do miejskiej Kolbuszowianki, lecz do klubu z sąsiedniej wsi – Sokoła Kolbuszowa Dolna.
Dziś drużyna ta rywalizuje w III lidze, stając się tym samym jedną z rozpoznawalnych ekip piłkarskich na Podkarpaciu, nie tylko na tym szczeblu.
W Kolbuszowej nie brakuje osób, które pytają, dlaczego najlepszy klub w gminie jest spoza miasta.
Legenda kontra rewelacja
Piłka nożna w Kolbuszowej to ponad sto lat historii. Kolbuszowianka przez dziesięciolecia była symbolem sportu w mieście. Klub ten w różnych okresach zmieniał nazwę – starsi kibice pamiętają, gdy występował jako Igloopol Kolbuszowa.
To właśnie w tym klubie zaczynał Marek Bajor, późniejszy reprezentant Polski, a Kolbuszowianka wychowała też wielu innych zawodników (m.in. Mateusz Cetnarski), którzy trafili do wyższych lig. W najlepszym okresie drużyna grała w III lidze i dawała kibicom sporo powodów do dumy.

Dziś jednak prym wiedzie Sokół Kolbuszowa Dolna. Zespół wywalczył awans do III ligi, regularnie punktuje i jest wizytówką regionu. Kolbuszowianka tymczasem gra na niższych szczeblach i nie jest w stanie nawiązać walki o wyższe cele.
Nieudana fuzja
Był czas, gdy mówiło się o fuzji obu klubów – połączenie tradycji i miejskiego zaplecza z wiejską skutecznością mogłoby stworzyć drużynę zdolną powalczyć o zaplecze II ligi.
Niestety te rozmowy zakończyły się fiaskiem.
Efekt jest taki, że w Kolbuszowej trwa swoista piłkarska schizofrenia. Z jednej strony jest Kolbuszowianka – klub miejski, z wielką tradycją. Z drugiej Sokół – klub wiejski, ale sportowo dużo lepszy. Komu zatem kibicować?
Piłkarskie rozproszenie
Gmina Kolbuszowa to prawdziwy piłkarski mikrokosmos. Werynianka Werynia, Trotyl Zarębki, Huragan Przedbórz, Wilga Widełka, Kolbuszowianka oraz Sokół – lista klubów jest imponująca jak na gminę z niespełna 24 tys. mieszkańców.
Dla porównania, sąsiednie ludnościowo większe miasta mają często jeden lub dwa kluby, a u nas wygląda to tak, jakbyśmy byli gminą metropolią.
Każdy z tych klubów otrzymuje wsparcie z gminnego budżetu. Według danych z 2023 roku Sokół Kolbuszowa Dolna dostał 55 000 zł na drużynę seniorów, 25 000 zł na drużynę kobiecą i 15 000 zł na juniorów. Kolbuszowianka otrzymała 5 000 zł na seniorów i 10 000 zł na drużyny młodzieżowe.
Pozostałe kluby także korzystają z mniejszych dotacji. Sumując wszystko, wychodzi całkiem pokaźna kwota, która rozprasza się na wiele drużyn.
Komu kibicować?
Nie chodzi wyłącznie o prestiż. Gra w III lidze to także większe pieniądze dla miasta, większa promocja i szansa na przyciągnięcie sponsorów. Kiedyś Kolbuszowianka była na tym poziomie. Teraz jest tam Sokół – tylko że to klub ze wsi.
Mieszkańcy miasta mają dylemat. Kolbuszowianka to tradycja, historia i część tożsamości Kolbuszowej. Sokół to emocje, sukcesy i wyniki sportowe. Czy można kibicować obu drużynom naraz?
To trochę jak w Rzeszowie. Nie da się być jednocześnie fanem Stali i Resovii. W Krakowie nie sposób wspierać i Wisłę, i Cracovię.
Kibicowanie to nie tylko oglądanie meczów. To również identyfikacja z klubem. Można oczywiście próbować wspierać i Kolbuszowiankę, i Sokoła, ale wygląda to tak, jakby próbować jeść rybkę i mieć wędkę – niby się da, ale coś tu nie gra.
Dylemat kibica
Kolbuszowa potrzebuje klubu, który w najgorszym wypadku grałby w III lidze. A najlepiej, gdybyśmy mogli oglądać naszych w II lub nawet w I lidze. Klub na takim poziomie to nie tylko emocje i powód do dumy, ale też prestiż i korzyści dla miasta.
Tymczasem dziś rozdrabniamy się na wiele drużyn. Każda działa w swoim ogródku, każda liczy na wsparcie, ale żadna – poza Sokołem – nie jest w stanie przebić się wyżej. Może czas zastanowić się nad konsolidacją sił? Jeden duży projekt miałby większe szanse, by dać Kolbuszowej sportową przyszłość z prawdziwego zdarzenia.
Na razie jednak trzeba wybrać. Historia i tradycja Kolbuszowianki, czy sportowa jakość Sokoła? Można próbować kibicować obu, ale na trybunach wyglądałoby to dziwnie. Bo albo rybka, albo wędka.