Zakończono kręcenie „Wołynia” Wojciecha Smarzowskiego – filmu, który powstawał między innymi na terenie kolbuszowskiego skansenu, z udziałem miejscowych statystów. Ostatnie zdjęcia do produkcji o rzezi Polaków na kresach wykonano we wtorek (31.05).
– Kończę pewien etap – ogłosił Wojciech Smarzowski. – Następnie będzie montaż i dopiero w październiku będę mógł coś więcej na temat tego projektu powiedzieć, w tej chwili nie mam jeszcze do niego dystansu – stwierdził reżyser „Wołynia”, na który Polska czekała dekady.
A opowiada on ludobójstwie na polskiej ludności, której w latach 1943-44 dopuścili się Ukraińcy. Mordowali w okrutny sposób. Historycy wyliczyli około 380 wymyślnych tortur. Liczby ofiar dokładnie nie oszacowano. Ale mówi się, że mogło być ich nawet ponad 100 tysięcy.
– W trakcie kilku dni zdjęciowych chodziłem przerażony realizmem charakteryzacji, która perfekcyjnie oddawała brud i obrażenia fizyczne – wspominał Paweł Rakowski, reporter Radia Wnet. – Skoro szokowało mnie to na planie filmowym, to widza w kinie powinno wcisnąć w fotel.
Projekt „Wołyń” realizowano przez ostatnie ponad półtora roku. Brakowało pieniędzy. Jak tłumaczył Smarzowski, dla sponsorów temat ludobójstwa na Wołyniu jest niewygodny i wrażliwy. Z pomocną dłonią przyszła jednak TVP, która przekazała twórcom produkcji milion złotych. Film w kinach najprawdopodobniej zobaczymy w połowie października tego roku.