25 listopada 1946 roku w obławie pod Toporowem, obecnie w gminie Cmolas, zginęli żołnierze Armii Krajowej w Kolbuszowej. Dowodził nimi porucznik Tadeusz Jaworski, pseudonim „Zerwikaptur”, który też tam poległ.
Tak to tragiczne zdarzenie opisało mieleckie stowarzyszenie „Prawda i Pamięć”:
„Zerwikaptur”, mimo ostrzeżeń Wojciecha Lisa, legendarnego „Mściciela”, wraz z podkomendnymi zmarnował wiele czasu w karczmie w Ostrowach Tuszowskich, nie zdając sobie sprawy z zastawionej na niego pułapki.
Grupa pościgowa liczyła 25. ludzi: 20. wojskowych, 4. funkcjonariuszy UB i 1. milicjant. Oddział AK, nie spodziewając sie tego, wyruszył busem w kierunku lasów paterackich. W okolicy Toporowa wpadli w zastawioną przez Urząd Bezpieczeństwa zasadzkę…
Tych partyzantów, którzy próbowali się wydostać z wnętrza samochodu, kosiły gęste serie z karabinów maszynowych. Jaworskiemu udało się jakoś wyskoczyć z samochodu. Biegnąc w kierunku najbliższego z napastników, ostrzeliwał się z parabellum. Zginął przeszyty kilkoma seriami.
Dwóm żołnierzom jadącym na schodach autobusu udało się jednak wydostać z matni i przeżyć i zbiec. Byli to Stanisław Piechota i Jan Loc. Stanisław Piechota ranny w nogę został złapany. Przesiedział kilkanaście lat w ubeckich kazamatach. Oprócz żołnierzy zginęli również kierowca i jego pomocnik.
Zerwikaptur i Lis
Wśród ofiar znalazł się również bratanek Wojciecha Lisa „Mściciela”, młodziutki szer. Stanisław Lis. Przy zwłokach nie znaleziono żadnych dokumentów, co było zasadą konspiracji, by ich nie nosić ze sobą, w celu ochrony rodzin przed represjami. Zabitych przewieziono do Ostrów Tuszowskich w celu identyfikacji przez tamtejsza ludność. Mieszkańcy jednak milczeli…
Zwłoki Żołnierzy Niezłomnych zostały wywiezione furmankami przez UB na cmentarz w Kolbuszowej, gdzie spoczywają do dziś. Tragedia pod Toporowem nie spowodowała całkowitego zniszczenia grupy ,,Zerwikaptura”. Dowództwo nad pozostałymi żołnierzami przejął Czesław Dróżdżyński.
W miejscu śmierci partyzantów znajduje się dziś krzyż i tablica z nazwiskami poległych, umieszczona tam dzięki staraniom Mariana Czachora. Pierwszy drewniany krzyż w tym miejscu postawił Wojciech Lis.
Gdy ten uległ zniszczeniu, ktoś postawił kolejny. W 1994 r. Jan Piekarski ufundował pomniczek i tablicę z inskrypcją: ,,Żyli, bo chciałeś. Umarli, bo kazałeś. Przechodniu, skłoń głowę i zmów pacierz. Tu zginęło 9 młodych ludzi od kul wroga. Wieczne im odpoczywanie…”.
Jeden komentarz
Porwali autobus razem z kierowcą i konduktorem. Ci ludzie zginęli razem z nimi. Ani porwanie autobusu, ani śmierć obsługi nie przybliżyła upadku komunizmu.