Wiemy już w jakim celu zbierane są nakrętki w sercu na kolbuszowskim Rynku. Dochód z tego tytułu ma trafić na rzecz leczenia i rehabilitacji małej Juleczki Goli z Domatkowa.
Dziewczynka przyszła na świat w listopadzie 2018 roku. Niestety, przez swoje krótkie życie spędziła więcej czasu w gipsach niż bez nich i jej cierpieniom nadal końca nie widać. Już w łonie matki przeszła swoją pierwszą poważną operację zamknięcia przepukliny oponowo-rdzeniowej.
Daleko z Domatkowa
Urodziła się z wadą układu nerwowego, której następstwem jest wodogłowie, stopa końsko – szpotawa, pęcherz neurogenny, niedowład kończyn dolnych.
W związku z wadą stopy miała założone 4 jednotygodniowe gipsy korygujące stopę, następnie przeszła zabieg podcięcia ścięgna Achillesa, po którym znów założono jej gips na 3 tygodnie.
Po ściągnięciu gipsu wymaga zakupu ortez korekcyjnych stóp. Miała również przetaczaną krew.
W związku z tym musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, co wiąże się z częstymi wyjazdami i dużymi kosztami. Dziewczynka mieszka w Domatkowie, daleko od ośrodków medycznych, więc dojazdy są dla jej rodziców uciążliwe i drogie.
Napełnijmy serce
Juleczka wymaga również przyjmowania stałych leków. Jest już rehabilitowana metodą Vojty i Bobath – koszt jednej wizyty wynosi 80-120 zł. Jej przyszłość i samodzielne funkcjonowanie zależy od intensywnej rehabilitacji i zaopatrzenie w sprzęt ortopedyczny.
Pomóc w jej leczeniu i rehabilitacji mają środki uzyskane z zawartości serca na kolbuszowskim Rynku. Do pojemnika możemy wrzucać różne rodzaje plastikowych zakrętek – bez względu na kształt czy kolor. Mogą być one o napojach, kawie, mleku, jogurtach i innych produktach spożywczych.
Mogą być też po „chemii”, czyli po płynach do zmywania i do płukania, a także po szamponach. Dlaczego nakrętki? Bo są stosunkowo ciężkie, a jednocześnie zajmują mało miejska i łatwo je gromadzić.