Rada Miejska w Kolbuszowej podjęła uchwałę o zamiarze likwidacji Szkoły Podstawowej w Domatkowie. Nie pomogły dramatyczne apele mieszkańców z sołtysem na czele oraz obecnej i byłej dyrekcji placówki.
Uchwałę o likwidacji Szkoły Podstawowej w Domatkowie podjęto na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej. Placówka ma zakończyć żywot z końcem tego roku szkolnego.
Wybierają inne szkoły
Ireneusz Kogut, gminny inspektor oświaty, tłumaczył, że wszystkiemu winna jest demografia, a co za tym idzie – znikoma liczba uczniów. Zwrócił też uwagę, że wielu mieszkańców Domatkowa wybiera dla swych dzieci szkoły. Np. ci z Brzezówki co roku oddają swoje pociechy do Szkoły Podstawowej nr 2 w Kolbuszowej.
Co z nauczycielami?
Inspektor dodał, że obecnie podstawówka w Domatkowie liczy zaledwie 19 uczniów. Uczy ich tam aż 15 nauczycieli, w tym 7 pracuje w pełnym wymiarze godzin. Czy po ewentualnej likwidacji szkoły wylądują oni na bruku?
– Nie możemy dzisiaj ze stuprocentową gwarancją powiedzieć, że wszyscy nauczyciele uzyskają zatrudnienie w takim samym wymiarze godzin. Ale możemy powiedzieć z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa, że te etaty uda się zagospodarować w naszych szkołach. Może się okazać, że taki nauczyciel nie będzie uczył w jednej placówce, tylko we dwóch, albo w skrajnych wypadkach – w trzech, ale uzbieramy ten etat – zapewniał wiceburmistrz Krzysztof Wójcicki.
Sołtys apeluje
Krystian Kiełb, sołtys Domatkowa, apelował do radnych, żeby wstrzymali się z decyzją.
– Chciałbym zaprosić państwa na spotkanie z mieszkańcami Domatkowa. Na pewno większość z was nie zna naszej szkoły, nie wie jak ona wygląda. Jestem jej absolwentem, tak samo jak moje rodzeństwo i mama. Moi dziadkowie budowali tę placówkę, a rodzice pomagali w jej rozbudowie. Mamy piękny obiekt z salą gimnastyczną i jadalnią. Jest jeszcze szansa na uratowanie tej placówki. Jeśli się to nie uda, to proszę o to, abyście zadbali o te nasze dzieciaki, o ich transport do innych szkół – mówił.
Powołają stowarzyszenie?
Głos zabrał również burmistrz Grzegorz Romaniuk. Zapewnił, że robi wszystko, aby placówka nadal funkcjonowała, tyle że w innej formule.
– Będzie zależało od nas wszystkich, czy podejmiemy próby powołania stowarzyszenia, zorganizowania tej placówki w innej formie. Na pewno byłoby to z korzyścią dla nas wszystkich. Są takie możliwości, tylko trzeba zakasać rękawy i podjąć walkę o utrzymanie tej placówki – zaznaczył.
„Wolelibyśmy o tym nie decydować”
Tomasz Chlebek, przewodniczący Komisji Oświaty Rady Miejskiej, nie krył, że sytuacja, w jakiej się znalazł, nie jest dla niego komfortowa.
– Woleliśmy podejmować uchwały o otwieraniu nowych placówek, a nie o ich zamykaniu. Ale gdy w ciągu pięciu ostatnich lat liczba uczniów w tej szkole spada z 39 do 19, czyli o ponad połowę, to jednak musimy jakieś kroki w tym temacie podjąć. Tym bardziej, że mamy budżet, który otrzymaliśmy po poprzednikach, z dużym deficytem.
„Skrajnie niesprawiedliwe”
Emocji nie kryła Janina Sito, wieloletnia dyrektor szkoły w Domatkowie. Przypomniała ona, że placówka powstała w 1962 r. ogromnym nakładem pracy lokalnej społeczności. To była pierwsza tysiąclatka w powiecie kolbuszowskim.
– Uczęszczałam do tej placówki. Potem w latach 1992 – 2007 pełniłam funkcję jej dyrektora. W trakcie mojej kadencji obiekt rozbudowano i mieszkańcy zaangażowali się w prace budowlane i remontowe. W kolejnych latach szkoła została wyposażona w nowoczesny sprzęt i pomoce dydaktyczne.
– Wielu absolwentów naszej placówki ukończyło wyższe uczelnie i zajmują eksponowane społecznie stanowiska, prowadzi działalność naukową, pracuje w różnych instytucjach, w tym w Urzędzie Miejskim w Kolbuszowej. Dlatego przykro mi słyszeć słowa włodarzy, że taka mała szkoła jest krzywdą dla dzieci, że przez to nie będą odpowiednio przygotowane do życia. Uważam, że jest to stwierdzenie skrajnie niesprawiedliwie.
Obiecanki cacanki
– W czasie ostatnich wyborów samorządowych dzisiejsza władza lokalna otrzymała bardzo duże poparcie w Domatkowie. Obiecała, że będzie blisko ludzkich spraw. A jak się okazuje, nie tylko słowa nie dotrzymuje, a wręcz likwidacji wiejskiej szkoły dokonuje.
– Pan burmistrz przekonywał przed wyborami, że nie zamknie żadnej placówki oświatowej. Słyszeliśmy to chociaż podczas debaty przedwyborczej. Niestety teraz zmienił zdanie. Lata jednak szybko mijają, a ludzie o swoich krzywdach nie zapominają. I o tym trzeba pamiętać.
– Chcecie zlikwidować piękną szkołę, zamknąć piękną świetlicę wiejską. A potem jakoś to pójdzie. Będą pustki w kościele, ksiądz może raz przyjedzie w niedziele, w końcu zamknie się ostatni sklep, a młodzi powoli wyjadą do innych miejscowości i naprawdę we wiosce sama starość zostanie. Wieś bez szkoły nie zachowa żadnych więzi – dodała.
„Tyle lat prosimy o pomoc”
Oliwy do ognia dolał Artur Brandys, obecny dyrektor szkoły w Domatkowie:
– Karta Nauczyciela to największy problem nie tylko w szkole w Domatkowie, ale na to nie mam wpływu. Na co mam? Zapraszam do naszej szkoły, co roku remont jakiś robię. Myślę, że nie wygląda to źle. Od trzech lat razem z rodzicami chodzimy do władz gminy, m.in. do poprzedniego i obecnego burmistrza, z prośbą o pomoc. Bezskutecznie.
„To był dla mnie szok”
Do sumień radnych i włodarzy próbowała zwrócić się Justyna Guzior, mieszkanka Domatkowa.
– Jestem mamą dzieci, które uczęszczały i uczęszczają do szkoły w Domatkowie. Mam ich w sumie czwórkę. Nie mogę się z tym zgodzić, że my jako rodzice nic nie robiliśmy. Od lat zgłaszamy w gminie, że jest problem kadrowy. Prosimy o pomoc. Niestety, nikt nam jej nie udzielił.
– Tymczasem rodzice są wzywani wybiórczo i namawiani do przepisywania dzieci do innych szkół. Dwie osoby tak zrobiły. Nie wiem czym się kierowali, pewnie swoją korzyścią, bo nie korzyścią naszej społeczności. To był dla mnie szok. Mamy nową panią w przedszkolu w I klasie i mam wrażenie, ze te dzieci rozkwitły. Nie rozumiem, dlaczego… Może jednak warto spróbować uratować tę szkołę?
Radni jednak nie posłuchali tego apelu. 14 z nich było za likwidacją szkoły w Domatkowie, 4 – przeciw, 1 – wstrzymał się, 1 – brak głosu.
3 komentarze
Burmistrz umie tylko obiecywać,gość rządzi Kolbuszową a własnych finansów nie może spiąć , Kolbuszowe czekają ciężkie czasy pieniądze dostaną tylko te placówki które są bliskie panu Grzesiowi a reszta do zamknięcia
Zamykać i się nie zastanawiać
Drodzy mieszkańcy, szanowni bez Radni. Jako mieszkaniec gminy i bireny obserwator uważam że patronem szkoły jest Maria Konopnicka a nie pani Maria N. uważam też że jeśli pan Artur B. miałby choć jedno jajo a pan burmistrz choć jedną klepkę w głowie nie doszło by do tej sytuacji. Jako zwykłemu obywatelowi wydaje mi się że, nie powinniście jako włodarze miasta patrzeć tylko na statystyki ale także na infrastrukturę. Nauczycieli można przenieść, choć czytając artykuł okazuje się że nie wszyscy są do wymiany, ale szkoły nie da się przenieść. Szkoła w Domatkowie, to stosunkowo duża i przystosowana placówka. Nie można tego powiedzieć o szkole w Bukowcu, szkołę w Bukowcu można natomiast przeznaczyć na inny cel, co nie do końca uda się ze szkołą w Domatkowie. Szkoła w Domatkowie jest umiejscowiona w zacisznym miejscu, z boiskiem sportowym, salą gimnastyczną i stołówką. Szkoła w Bukowcu nie ma tych przywilejów a umiejscowiona jest przy ruchowej drodze. Może należałoby popatrzeć na to z innej perspektywy?