Michałek Stochel z Zarębek znowu zachwycił w show TVN „Mam Talent”. Ośmioletni akordeonista odpadł w półfinale – mimo tego, że skradł serce widzom, którzy głosowali za jego promocją do finału. Decyzja jury programu była jednak inna.
Michałek zagrał dziś (22.10) melodie węgierskie. Po występie w rozmowie z prowadzącymi – Szymonem Hołownią i Marcinem Prokopem – przyznał, że czasem rozdaje autografy. – Fajnie być sławnym? – pytał Hołownia. – Chyba fajnie – odpowiedział skromnie mały muzyk.
– Czy masz pomysł jak wydać pieniądze, gdybyś wygrał ten program? – dociekał Marcin Prokop. – Kupiłbym akordeon. Resztę przeznaczę na studia – odparł chłopiec.
– W wieku ośmiu lat ma starszą dziewczynę, idzie na studiach. To nie jest chłopiec, to jest geniusz – komentował Prokop. – Małgosiu, ty wiesz dlaczego pytamy cię pierwszą, budujcie ten związek – ironizowali prowadzący, pijąc do sytuacji z poprzedniego występu Michałka w „Mam Talent”, kiedy to złożył autograf na piersiach Małgorzaty Foremniak.
– Zobaczyłam niesamowitą poprawę twojego poziomu. Na castingu wystawały ci tylko oczy, a dzisiaj wystawał ci również nos. Wszyscy wielcy ludzie, którzy osiągnęli sukces, od samego początku wiedzieli, czego chcieli. I ty wiesz, co będziesz robił z wygraną – chwaliła Foremniak.
– Ująłeś mnie, masz 8 lat i myślisz o studiach. Ja mam 40 lat i nigdy o tym nie pomyślałam – żartowała Agnieszka Chylińska.
– Ja cały czas jestem pod wrażeniem, że ty przez półtora roku nauczyłeś się już aż tak grać – dodał Agustin Egurrola. – Czuję, że za jakiś czas pojedziesz w świat i zachwycisz wszystkich.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis