Skatepark przy pływalni krytej „Fregata” od początku nie przypadł do gustu młodzieży. Za około sto tysięcy złotych wylano beton, a na nim postawiono mini rampę, która po 12 latach użytkowania wygląda fatalnie. Czy magistrat cokolwiek zamierza z tym zrobić? Okazuje się, że tak. Zlikwidować i wybudować skatepark w innej lokalizacji Kolbuszowej.
Zdeterminowani młodzi ludzie wzięli sprawy w swoje ręce i… sami postawili na placu kilka elementów. Urzędnicy jednak uznali to za samowolę budowlaną i skatepark powrócił do pierwotnej formy.
Problem na ostatniej sesji Rady Miejskiej podniósł Piotr Panek: – To co tam jest, nadaje się do demontażu. Jest to bardziej niebezpieczne niż to, co młodzież co jakiś czas tam instaluje – grzmiał.
Burmistrz Jan Zuba przyznał, że skatepark rzeczywiście nie wygląda tak jak powinien. – Obiekt ten wymaga nakładów, by młodzież miała swoje miejsce, bo tak naprawdę dziś go nie ma. Poza obiektami sportowymi, bo ich nie brakuje. Są np. boiska wielofunkcyjne ze sztuczną nawierzchnią. A więc jest gdzie spędzać czas. Nie ma tylko miejsca dla skejtów – podkreślił burmistrz.
– Zastanawiamy się, czy w ogóle nie zmienić lokalizacji tego obiektu. Czy nie umiejscowić go przy stadionie przy ulicy Wolskiej, bo tam jest centrum sportowo-rekreacyjne naszego miasta – dodał Jan Zuba. – Obecne położenie skateparku nie jest idealnym rozwiązaniem. Bo kiedy ten obiekt tam powstawał, prawie 15 lat temu, była zupełnie inna rzeczywistość, były również inne potrzeby.