W budynku magistratu organizowane są cykliczne dyżury radnych. Problem w tym, że odbywają się one w godzinach pracy urzędu, czyli do godz. 16. W związku z tym wielu pracujących mieszkańców nie ma możliwości spotkania się z osobami, na których oddali swój głos.
– Mam dyżur w poniedziałki o godz. 15. Wydaje mi się, że nie jest to dobre rozwiązanie – twierdzi radny Mirosław Kaczmarczyk. – Bo większość ludzi, którzy byliby zainteresowani kontaktem ze mną, musi zwalniać się z pracy. Powinniśmy stworzyć im warunki do kontaktu z nami po godzinach pracy.
Podobny problem ma radny Józef Fryc, który dodatkowo zgłosił go do władz na piśmie. – Otrzymałem odpowiedź, że urząd że urząd jest dla nas zamknięty ze względu bezpieczeństwa. Nie bardzo to rozumiem – ironizuje. – Chcemy spotkać się z mieszkańcami po godz. 16, a więc wtedy, kiedy są już po pracy i mają możliwość spotkać się z nami i podyskutować na temat, co i jakie oczekiwania mają do swoich radnych. Jeśli to będzie niemożliwe w urzędzie, to będziemy prosić o inny lokal.
– Nie możemy sobie pozwolić, żeby ktoś się kręcił po budynku w godzinach popołudniowych, kiedy nie ma już urzędników, a pokoje nie są zamykane, bo panie sprzątające muszą zrobić w nich porządek. Ale myślę, że da się rozwiązać ten problem. Będę rozmawiał z komendantem Straży Miejskiej, żeby w dniu dyżurów radnych był w urzędzie jeden z funkcjonariuszy – obiecał burmistrz Jan Zuba.