Dziesięć lat temu na jaw wyszedł dramat, jaki rozgrywał się w jednej ze wsi położonej na obrzeżach powiatu kolbuszowskiego. 12-letnia Ania była systematycznie bita, poddawana torturom psychicznym i wykorzystywana seksualnie przez swego ojczyma. Do dziewczyny dobierał się też jej… dziadek.
Dom rodzinny Ani i jej o 3 lata młodszej siostry nie należał do zamożnych. Wręcz przeciwnie, zawsze brakowało tam pieniędzy. 34-letni ojczym dziewczynek miał pracę w jednej z okolicznych firm, ale został z niej wyrzucimy przez problemy z alkoholem. Utrzymywał więc rodzinę pracując dorywczo.
Jak się potem okazało, mężczyzna bił swoją pasierbicę, znęcał się nad nią psychicznie i wykorzystywał seksualnie. Włączał się do tego dziadek. Matka nie była świadoma dramatu swej córki, bo po kłótni z teściem wyprowadziła się z domu. Dramat Ani wyszedł na światło dzienne po rozmowie, jaką przeprowadził z nią kurator zawodowy Sądu Rejonowego w Kolbuszowej.
Sprawą zajęła się prokuratura, która zgromadziła na tyle twarde dowody, że ojczym trafił za kratki aresztu. Natomiast jego 12-letnia ofiara znalazła się w placówce opiekuńczej.