Przytulisko dla zwierząt w Kolbuszowej w obecnym kształcie nie ma racji bytu. Aby mogło w ogóle przetrwać, musi spełnić wiele warunków. Zostało naprawdę bardzo mało czasu. Czy urzędnicy zdążą?
Przytulisko dla zwierząt w Kolbuszowej funkcjonuje na terenie Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), przy ul. Piłsudskiego.
Przytulisko dla zwierząt w Kolbuszowej, czyli prowizorka
Powstało ono na chwilę, a działa już od ponad dwóch dekad, bo – jak głosi mądrość ludowa – prowizorka działa najdłużej. Problem w tym, że warunki, które tam panują, dalekie są od ideału.
W kwietniu 2024 roku ktoś w końcu doniósł na tą całą sytuację. Efekt? Przytulisko miało zostać zlikwidowane i to w trybie pilnym, a czworonogi trafić do schroniska w Przemyślu. Wolontariusze rozpoczęli dramatyczną akcję adopcyjną.
Do akcji jednak wkroczył burmistrz Grzegorz Romaniuk i obiecał, że przytulisko dla zwierząt w Kolbuszowej zostanie tam gdzie jest.
Powiatowe schronisko dla bezdomnych zwierząt
Dodał, że rozpocznie działania w sprawie budowy powiatowego schroniska dla zwierząt z prawdziwego zdarzenia. Inwestycja ma być realizowana na terenie oczyszczalni ścieków w Kolbuszowej Dolnej przy partycypacji finansowej innych gmin. Jak dziś wygląda sytuacja?
– W tej chwili warunki w przytulisku są już naprawdę przyzwoite. Cały czas trwają prace projektowe dotyczące prac modernizacyjnych. Chcemy, żeby to miejsce zamieniło się w pełnoprawne schronisko. Wszystko tu zmierza w dobrym kierunku. Myślę, że w krótkim czasie doprowadzimy tam wodę, ścieki, i to będzie funkcjonowało do momentu, kiedy pojawią się pieniądze na budowę powiatowego schroniska z prawdziwego znaczenia – zaznaczył Grzegorz Romaniuk.
Obok oczyszczalni ścieków
Schronisko miałoby powstać obok oczyszczalni ścieków w Kolbuszowej Dolnej.
– Jest to miejsce dobre. Podrzuciliśmy już pomysł do marszałka województwa, żeby znalazły się środki na tę inwestycję. Mamy też deklaracje niektórych gmin w powiecie są takie, że chcą partycypować w kosztach tej placówki – dodał burmistrz.
Mamy czas do października
Optymizmu włodarza najwyraźniej nie podziela radna Katarzyna Furtak-Draus:
– Na początku czerwca radni Karol Wesołowski i Tomasz Chlebek wskazywali, że lada dzień zostanie ogłoszony przetarg dotyczący modernizacji przytuliska, że wszystko jest jakby w ruchu. Natomiast dziś dzwonią i piszą do mnie zaniepokojeni wolontariusze, i to prawie codziennie, mówiąc, że nie ma tam żadnych konkretnych prac. Ten temat trwa już kilku miesięcy. Tymczasem powiatowa weterynaria dała nam czas do września lub października. Czy zdążymy? Jeśli nie, to jakie mamy opcje? – pytała
Czy magistrat zdąży?
Wiceburmistrz Krzysztof Wójcicki uspakajał:
– Otrzymaliśmy decyzję od powiatowego lekarza weterynarii, że na terenie PSZOK-u ma być schronisko, a nie przytulisko. Aby tak się stało, musimy spełnić wytyczne. Jest ich dość sporo. Są też formalne, że muszą być ewidencje zwierząt, ich wyprowadzania itd. – to jest zrobione.
– Są też wytyczne związane z poprawą tego miejsca: ogrodzenie, woda, ścieki i oraz budynek. Mamy zrobioną koncepcję przebudowy tego budynku. Zgłosiliśmy to do zaprojektowania, teraz szukamy środków. Mamy nadzieję, że wykonamy to jeszcze w tym roku. Jeżeli się nie wyrobimy, będziemy prosić weterynarię o przedłużenie terminu, ale oczywiście chcemy wykonać to jak najszybciej i bez zbędnej zwłoki.
Szukają pieniędzy na modernizację PSZOK
– Jest szansa na jakieś środki zewnętrzne, które miałby otrzymać PSZOK, we władaniu którego jest budynek przytuliska. Cały czas spotykamy się z powiatowym lekarzem weterynarii, informujemy go o postępach i o zagrożeniach, jakie mogą nas spotkać, że może ten czas może być niewystarczający. Cały czas jesteśmy w kontakcie z powiatową weterynarią i rozmawiamy z nią, tak żeby ta sprawa miała szczęśliwy finał.
Pół miliona na bezdomne zwierzęta
Wójcicki zdradził, że opieka nad zwierzętami kosztuje gminę prawie pół miliona złotych
– W ramach tego zadania opiekujemy się głównie psami i kotami. Zdarzają się także przypadki jakiegoś potrąconego ptaka czy dzikiej zwierzyny.
– Koszty te byłyby duże niższe, gdybyśmy mieli powiatowe schronisko z prawdziwego zdarzenia. Powstałoby tam miejsce do czasowego przechowywania kotów. W związku z tym faktura z weterynarii z tego tytułu nie wynosiłaby 17 tys. zł jak obecnie, tylko może 10 tys. zł. Nie byłoby w ogóle faktury ze schroniska w Przemyślu. A więc moglibyśmy zaoszczędzić 20 tys. zł miesięcznie – dodał wiceburmistrz.