Zdążyliśmy przywyknąć do tego, że mamy fajną kolbuszowską kolej. Przyzwyczailiśmy się też do estetycznego peronu z podziemnym przejściem .
Kwestią najbliższych kilku lat (tu wcale nie żartujemy) jest sytuacja, kiedy pojedziemy bezpośrednio pociągiem z Rzeszowa do Warszawy i dalej. Bardzo szybko i w komfortowych warunkach.
Dziesięć lat temu taki scenariusz wydawał się być marzeniem. Kolbuszowską kolej toczyła rdza, gnił jej drewniany podkład, rosła metrowa trawa, a kolejowy majątek ulegał degradacji. Takie to były czasy…
– „Problem w tym, że to nie pojazdu za 4 mln zł, bo tyle kosztuje szynobus, tylko szybkiego, 3-godzinnego połączenia z Warszawą potrzebuje Podkarpacie – pisały w maju 2006 r. Super Nowości. – Niezrozumiałym wydaje się, więc prowizoryczny remont torów pod szynobus, skoro wkrótce należy wchodzić z konkretnymi robotami pod szybki ekspres. ”Do Warszawy przez Kolbuszową i Radom jest tylko 327 km. To jest potencjał, który można właściwie wykorzystać! Kolej powinna służyć ludziom, a nie być tylko worem bez dna, dopominającym się o coraz wyższe dotacje” – apelowała gazeta.