Burmistrz Jan Zuba prowadzi rozmowy w sprawie utwardzenia rampy, na której składowane są kontenery. Jego zdaniem, tylko to może zlikwidować problem kurzu, na który skarżą sie kierowcy i okoliczni mieszkańcy,
Rampę od kolei dzierżawi firma z Gdyni. Z roku na rok rośnie liczba składowanych tam elementów. Kontenery stoją coraz wyżej i w zasadzie nie wiadomo, co w nich jest. Ludzie boją się, że mogą w nich być jakieś odpady lub inne groźne środki.
Jednak to nie jest największym problemem, który ze strony bazy dotyka mieszkańców.
– Mieszkańcy zwracają uwagę na zabrudzenie, które występuje podczas wyjeżdżania tirów, które wożą te kontenery. Po opadach deszczu, w sposób zabroniony prawem, wywożą one na ulicę swoimi kołami brud i błoto. Ślady tego widać długo za ulicą ks. Ruczki. Jezdnia jest fatalna. W starostwie nie można otworzyć okna, taki panuje kurz – alarmuje radny Józef Fryc, który zasugerował, żeby zawiadomić w tej sprawie prokuraturę.
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej Grażyna Halat skarżyła się, że pył z bazy kontenerów jest nie tylko na jezdni ul. ks. Ruczki, ale także na chodnikach.
– Po deszczu jest tam bardzo ślisko. Sama się tam wywróciłam – wspominała radna.
W odpowiedzi burmistrz Jan Zuba poinformował, że zaraz po sesji spotka się w sprawie bazy kontenerów z przedstawicielami policji, firmy z Gdyni i kolei:
– Nie chodzi o sprzątanie ulicy, bo to jest „syzyfowa praca”, która nic nie zmienia. Chodzi o to, żeby wreszcie zapadła decyzja o utwardzeniu tej rampy, bo tylko takie rozwiązanie może być brane pod uwagę. W przeciwnym wypadku nie osiągniemy postępu. W rozmowie z dyrektorem PKP powiedziałem jasno, że mieszkańcy zablokują drogę, jeśli dzierżawca nie zainwestuje w rampę. Musi to zrobić, bo tak dalej tak być nie może.