W Kolbuszowej działki budowlane sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Problem w tym, że często tereny, na których się znajdują, nie mają one planów zagospodarowania przestrzennego, co uniemożliwia ich uzbrojenie w media, budowę normalnych dróg dojazdowych czy sensownego podziału gruntów.
Efektem tego są „osiedla”, które infrastrukturalnie przypominają południowoamerykańskie dzielnice nędzy. Przykłady? Tereny: za stawami przy drodze na Sędziszów Małopolski, od ul. Partyzantów w stronę Mielca, czy na obszarze od ul. Obrońców Pokoju po ul. Krakowską (na zdjęciu).
Kto odpowiada za ten stan rzeczy? Wydawałoby się, że winni są urzędnicy. Tymczasem burmistrz Jan Zuba twierdzi, że sensowne zagospodarowywanie działek uniemożliwiają mieszkańcy.
– Plany przestrzenne dla terenów prywatnych są opracowywane na wniosek ich właścicieli – zaznaczył Zuba. – Tłumaczyliśmy im, że chcemy opracowywać plany zagospodarowania dla ich terenów po to, żeby wprowadzić tam ład i porządek, żeby drogi nie miały tam po 4 m szerokości, tylko 12-14 m.; żeby było miejsce na uzbrojenie tego terenu, żeby był sensowny podział tych gruntów itd.
– Niestety nie znalazło to akceptacji właścicieli. Bo wiadomo, że wygodniej jest sprzedać działkę, wziąć za to pieniądze i zostawić inwestora samego sobie. Niech się on dalej z tym męczy, a najlepiej niech idzie do gminy. Tylko jeśli nie ma terenu pod drogę, to nie da się jej zbudować – ironizuje burmistrz.
Jeden komentarz
Znowu fragment batalii przedwyborczej? A odrobina poprawnej polszczyzny chyba by nie zaszkodziła. Nie chce mi się Ctr+C, Ctr+V. Myślący znajdą. Bez odbioru.;)