Wiemy kto w niedzielę strzelał w rejonie „Białkówki”. Czy mogło dojść do tragedii?

Zakaz wstępu do lasu? Szokująca zmiana prawa

Huk wystrzałów ze strzelb myśliwskich i świst kul – takie „doznania” towarzyszyły tym wszystkim, którzy w niedzielne (12.01) przedpołudnie zdecydowali się skorzystać z uroków ścieżki przyrodniczej „Białkówka”, w malowniczych lasach Nowej Wsi.  Okazało się, że tego dnia polowanie urządzili sobie tam myśliwi. Czy oby na pewno była to przemyślana decyzja?




Sprawą strzałów na „Białkówce” wczoraj bardzo mocno żyły nasze kanały społecznościowe: Nasza Kolbuszowa i Kolbuszowa Lokalnie: – Strzelali do zwierząt, nie bacząc, że obok są ludzie, że jest wycieczka na koniach – alarmował pan Piotr. – Podszedłem bliżej, tabliczka „Uwaga Polowanie!” leżała na przyczepie jednego z samochodów. Mam zrobione zdjęcie. Innych oznakowań tam nie widziałem.

Strzelali myśliwi z TŁK Borek

Tabliczki były niewidoczne – potwierdzała pani Monika. – Myśliwi powinni ich strzec jak oka w głowie. To oni organizują polowanie, wiec powinni zadbać o bezpieczeństwo. Tylko tyle i aż tyle. W niedzielne południe nie każdy spacerowicz ścieżki zdrowia szuka tablic o polowaniu po zaroślach. Dzieci też trzymać na smyczy? Szanujmy się nawzajem. Może warto byłoby tak na wszelki wypadek podawać szerzej do wiadomości o polowaniach? Zapewne wielu ze spacerujących po „Białkówce” wybrałoby inny teren.

Takich sygnałów było naprawdę dużo. Obiecaliśmy Czytelnikom popytać o tę sprawę. I oto efekty. Dowiedzieliśmy się m.in., że polowanie zorganizowało Towarzystwo Łowieckie Kolbuszowskie Borek. Myśliwi w przesłanym do nas stanowisku zapewniają, że odstrzał odbył się zgodnie z prawem.




Co na to Nadleśnictwo?

Dwa tygodnie przed terminem powiadomiliśmy burmistrza Kolbuszowej, wójta gminy Niwiska i Nadleśnictwo Kolbuszowa o planowanym terminie i miejscu zdarzenia. Teren objęty został oznakowany tablicami ostrzegawczymi o polowaniu zbiorowym – przekonuje TŁK Borek.

W podobnym tonie wypowiada się Bartłomiej Peret, nadleśniczy Nadleśnictwa Kolbuszowa: – Było to normalne polowanie zbiorowe. Nie odbywało się ono na ścieżce, tylko w lesie po sąsiedzku. Jeśli myśliwy strzela do zwierzyny, to robi to w ten sposób, żeby nikomu nie uczynić szkody. A że jest hałas, ale tak to już jest – zaznacza nadleśniczy. – Teren był oznakowany tablicami. Jedną z nich najprawdopodobniej ktoś ukradł. Polowanie dwa tygodnie wcześniej zostało zgłoszone do właściwych organów.




Czytaj również

W Nowy Rok w kolbuszowskich lasach pojawiły się… grzyby [ZOBACZ ZDJĘCIE]

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.