W rejonie ulicy Św. Brata Alberta mogą zakotwiczyć przedsiębiorstwa „mogące znacząco oddziaływać na środowisko”




Urokliwy rejon ul. Św. Brata Alberta i ul. Topolowej zmieni swoje przeznaczenie. Radni nadali mu funkcję produkcyjno-usługową. Co więcej, dopuścili tam lokalizację biznesów mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Jest to o tyle niepokojące, że na tym samym obszarze gmina sprzedaje działki pod budownictwo jednorodzinne. Czy przyszli mieszkańcy mają się czego bać?

Rzecz dotyczy okolic kościoła p.w. Św. Brata Alberta, a więc obszaru od lat przeznaczonego pod biznes. W tym celu był też uzbrajany w infrastrukturę  za pieniądze unijne.




Nie ma tam ani żadnych form ochrony przyrody, ani zabytków czy stanowisk archeologicznych. Gleby, które tam występują, też nie podlegają ochronie. Nie było więc problemów, żeby terenowi temu nadać funkcję produkcyjno-usługową – tłumaczył Michał Pyra, projektant studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania tego terenu. – Dopuszczamy tam przedsięwzięcia mogące znacząco oddziaływać na środowisko. Jest również możliwość zlokalizowania tam lądowiska dla helikopterów.

Problem w tym, że tym samym rejonie gmina sprzedaje działki pod budownictwo mieszkaniowe. Jak więc to się ma do dopuszczania tam przedsiębiorstw mogących znacząco oddziaływać na środowisko? – Żebyśmy za chwilę nie mieli takiej sytuacji, jak na ul. Kilińskiego, gdzie ktoś wybudował zakład przetwarzający tworzywa sztuczne i  nie dało się tam żyć – przestrzega Krzysztof Wójcicki, radny miejski.




Michał Pyra uspakaja, że jest zapis mówiący o sporządzeniu raportu oddziaływania na środowisko. Jeśli wskaże on, że przekroczono granice, to takie przedsięwzięcie nie ma szans na realizację.




Na tym terenie mamy sprzedaną działkę pod produkcję stolarki okiennej – zdradza burmistrz Jan Zuba. – Jest też inwestor, który przy ul. Topolowej chce prowadzić produkcję mebli. Tym samym zajmuje się zakład położony naprzeciw cmentarza. Ma on ogrzewanie gazowe, a więc nie będzie spalał trocin czy resztek płyt. Zresztą przy dzisiejszych technologiach oddziaływanie negatywne na środowisko musi zamykać się wewnątrz hali. Nie ma więc ryzyka, że taki zakład tuż za płotem będzie miał zabudowę mieszkaniową.

5 Komentarzy

  1. Średnio to widzę. Gil już tam ściągał Pawlika od granitów, ale Pawlikowi trza było tylko jelenia do dotacji i nic ponad to. Pawlik kredyt z UE dostał i siedzi dalej w kielcach a Gil taki troszkę oskubany chodził.
    Miał też powstać browar, no ale to też się zesrało. Cokolwiek nasze Mery wymyślą to jednak wpierw by infrastrukturę zrobiły a potem biznesy.
    Za POM’em mamy SSE i inwestorów nima.
    Tu przy Albercie to ani pradu, ani gazu, ani nawet kanalizacji (w takim sensie że dla przemysłu prawdziwego). Woda chyba tylko jest.

  2. I jeśli te opinie środowiskowe robi inż. Kret, to on tam spod ziemi coś wykopie żeby pod działalność siadło. A tak to pan Pyra niech nie sygnuje swoja osobą co inni napaiepr przelali, on wszystko przyjmie.

  3. A ten zakład meblowy vis a vis cmentarza, to faktycznie ogrzewa gazem. Komin z chromoniklu czarny od gazu a za zakładem złożone drewno na opał. Oczywiście na papierze jest gaz… tylko z formaldechydu chyba.

    • Hej,
      jutro (18.03.2022) kontrola inspektoratu budowlanego na terenie „calti-justyna warzocha topolowa koło dawnego iglopolu, tam również ekologiczne ogrzewanie hali produkcyjnej, odprowadzenie wody opadowej na badunię po której ma być poprowadzona droga oraz podniesiona rzędna terenu. Ciekawe jak wnikliwie przeprowadzi inspektorat tę kontrolę.
      Pozdrawiam i oby więcej takich „inwestorów” w rejonie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.




Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.